Ogłoszenie przez Donalda Tuska składu list wyborczych w zarządzonych na 15 października wyborach parlamentarnych to ruch, który ma dwa cele: bieżący, czyli krótkofalowy, oraz bardziej dalekosiężny. I tak jak ten pierwszy wygląda na zaplanowany wobec działań PiS, tak ten długofalowy pomyślany jest jako próba ułożenia na nowo całej sceny politycznej.
Dlaczego Donald Tusk ogłosił, że unieważnia referendum
Na czym polega krótkofalowy cel? W ciągu ostatnich dni polityczna inicjatywa należała do obozu rządzącego. PiS zdecydował się zrobić z ogłaszania pytań referendalnych prawdziwe polityczne show, które miało zdominować całą debatę publiczną. I tak się właśnie stało. W kolejne dni przedstawiano kolejne pytania, a 16 sierpnia jeszcze je dodatkowo zmieniono, składając w Sejmie projekt odpowiedniej ustawy. Jak słusznie zauważał w „Rzeczpospolitej” Marek Migalski, zarówno treść jak i samo opakowanie referendalnych pytań stanowi dla opozycji bardzo poważne zagrożenie.
Czytaj więcej
Jeśli opozycja wejdzie w narzuconą przez PiS narrację, przegra wybory. Musi znaleźć własną opowieść, skierować debatę na inne tematy i wywrócić stolik.
Samo referendum pozwala na obejście limitów finansowych w kampanii, a po drugie stanowi próbę odwrócenia niekorzystnych trendów. PiS szuka bowiem takich tematów, w których może pokazać, że zgadza się z większością społeczeństwa, gdy tymczasem w kwestii wielu jego kontrowersyjnych ruchów – począwszy od wyroku TK w sprawie aborcji, rozmaitych skandali, niedomagań służby zdrowia itd. – władza tak naprawdę stała po stronie mniejszości, co stanowiło trudny punkt wyjścia do finiszu kampanii. Teraz PiS zamiast tłumaczyć się z tego, co przez osiem lat nie wyszło, chce zogniskować dyskusję na sprawach, które zarówno budzą emocje, jak również w których PiS prezentuje poglądy większości społeczeństwa. Dlatego Donald Tusk w środę ogłosił także, że „unieważnia” referendum i wyśmiał je, nazywając aktem oskarżenia wobec PiS.
Co Michał Kołodziejczak może dać Donaldowi Tuskowi
Ale Donald Tusk zrobił nawet coś więcej, pompowany przez PiS balonik spróbował przebić, przedstawiając listy wyborcze, które skonstruowano tak, że muszą przyciągnąć uwagę. Jak za dawnych czasów, PO przeciąga znane postaci z innych stron barykady i wrzuca na listy osobowości telewizyjne dotąd niekojarzone z polityką.