Zuzanna Dąbrowska: Tęsknię za tobą, migrancie

Polityka migracyjna polegająca z jednej strony na budowaniu nienawiści do obcych, a z drugiej na rezygnacji z odpowiedzialności państwa za organizację pobytu cudzoziemców w Polsce to samobójstwo etyczne i ekonomiczne.

Aktualizacja: 16.08.2023 06:18 Publikacja: 16.08.2023 03:00

Minister Mariusz Błaszczak

Minister Mariusz Błaszczak

Foto: PAP/Michał Zieliński

Przedstawiciele władzy, ale czasem i opozycji prześcigają się w sposobach ograniczenia liczby cudzoziemców przybywających do Polski. Z pogardą opowiadają o „migrantach zarobkowych”, tak jakby chęć zarabiania i przeżycia była czymś obcym szlachetnemu z natury polskiemu narodowi, żywiącemu się manną niebiańską. PiS wręcz szczuje na osoby o innym kolorze skóry czy odmiennego wyznania. Wściekłość rządzących budzą nie tylko osoby uciekające z przyczyn ekonomicznych (choć i to należy czytać często jako dramat w trzech aktach: brak pracy – głód – śmierć), ale także ci, którym zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, bo w ich krajach toczy się wojna.

W żaden inny sposób niż określeniem „państwowy sadyzm” nie można nazwać przecież tego, co do dziś wyczyniają służby i wojsko na granicy polsko-białoruskiej. I cały czas słyszymy to samo tłumaczenie: przecież to tylko wysłani przez Łukaszenkę dorobkiewicze. Dlaczego w takim razie nie dajemy im szansy, żeby się w Polsce dorobili?

Czytaj więcej

Coraz bardziej globalny polski rynek pracy

Przez pewien czas dziurę na rynku pracy zasypywali chętni do pracy przybysze z Ukrainy, w większości kobiety szukające zatrudnienia w usługach. Ale coraz mniej z nich ma ochotę na walkę z polską biurokracją, odbieraniem zasiłków w ramach represji za tygodniowy pobyt w ojczyźnie, by np. spotkać się z walczącym mężem, i nasilającymi się atakami rycerzy polskości spod sztandarów Grzegorza Brauna. Liczba uchodźców z Ukrainy jest już wyższa w Niemczech niż w Polsce. Tej wspaniałej Polsce, która miała jako Chrystus Narodów wziąć na siebie całą odpowiedzialność za los braci i sióstr zza wschodniej granicy. Miała – ale nie wzięła.

W kampanii wyborczej minister Mariusz Błaszczak pozuje na tle najeżonej żyletkami zapory.

A ponieważ rynek pracy nie znosi próżni, wypełniają go osoby przyjeżdżające z innych krajów dzięki różnym, czasem szemranym, prywatnym agencjom pośredniczącym, które zabierają im czasem do 50 proc. zarobków. I wcale nie muszą być to ci, którym najpilniej należałoby pomóc, bo tych trzymamy na bagnach Puszczy Białowieskiej i na mokradłach Zalewu Siemianówka. A w kampanii wyborczej minister Mariusz Błaszczak pozuje na tle najeżonej żyletkami zapory.

Przedstawiciele władzy, ale czasem i opozycji prześcigają się w sposobach ograniczenia liczby cudzoziemców przybywających do Polski. Z pogardą opowiadają o „migrantach zarobkowych”, tak jakby chęć zarabiania i przeżycia była czymś obcym szlachetnemu z natury polskiemu narodowi, żywiącemu się manną niebiańską. PiS wręcz szczuje na osoby o innym kolorze skóry czy odmiennego wyznania. Wściekłość rządzących budzą nie tylko osoby uciekające z przyczyn ekonomicznych (choć i to należy czytać często jako dramat w trzech aktach: brak pracy – głód – śmierć), ale także ci, którym zagraża bezpośrednie niebezpieczeństwo, bo w ich krajach toczy się wojna.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że pogłoski o końcu PiS były przesadzone
Komentarze
Estera Flieger: Donald Tusk, rozliczając Roberta Bąkiewicza, wyciągnął do narodowców pomocną dłoń
Komentarze
Andrzej Łomanowski: Ministrów Ukrainy dopadł „syndrom Załużnego”. Stąd dymisje
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Premier Izraela Beniamin Netanjahu gra pokerowo. Może przegrać
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Polska nieobecna na GlobSec. Czy wyrzekamy się bycia liderem Europy Środkowej?
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki