Igrzyska w Krakowie kosztowały ok. 2 mld zł, z czego Skarb Państwa pokrył ponad połowę. Jakoś to kibiców zebranych na stadionie Wisły przy Reymonta nie ucieszyło. Mecenas imprezy, minister aktywów państwowych nie dał rady się wypowiedzieć tak, by go ktokolwiek usłyszał. Wśród gwizdów dało się zrozumieć tylko słowa ministra o tym, że „takie emocje będą nam towarzyszyły przez następne dwa tygodnie”. A może aż do października? Polityczne igrzyska przecież trwają.
Można by nawet Jacka Sasina pożałować, bo występy publiczne tego rodzaju to nie jest nic przyjemnego. Ale chyba nie zasłużył. Bo to on twierdził, w 2012 roku, że „rozumie gwizdy i buczenie osób, które w ten sposób reagują na pojawienie się niektórych polityków”. Tyle że wtedy nie chodziło o niego, ale o prezydent warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, wygwizdaną 1 sierpnia podczas uroczystości w rocznicę powstania warszawskiego. – Młodzi ludzie mają swoje racje i wiedzą sami, co mają robić. Politycy PO przekonują, że to wina PiS, ale moim zdaniem to było takie spontaniczne zachowanie ludzi, którzy bardzo emocjonalnie przeżywają to, co się dzieje w Polsce – mówił wtedy.
Czytaj więcej
Reprezentacja Ukrainy dostała głośną owację, a przemówienie Jacka Sasina zagłuszyły gwizdy. Cerem...
Dziś ma zupełnie inne zdanie: „Grupka politycznych hejterów próbowała zakłócić otwarcie Igrzysk Europejskich. Wielki organizacyjny sukces Polski wywołał frustrację tych, którzy źle życzą naszej Ojczyźnie. Pomylili sportowe święto z politycznym wiecem. Wstyd!" – napisał na Twitterze. Gdyby to nie był Jacek Sasin, można by się pewnie spodziewać sprytniejszej riposty.
Czytaj więcej
Jacek Sasin poinformował, że złożył rezygnację z funkcji wicepremiera w rządzie Mateusza Morawiec...