Michał Płociński: Platforma jest bezbłędna i idealna. Tylko czemu wciąż przegrywa?

Winni zawsze są wszyscy inni: dziennikarze, wyborcy, konkurenci. Platforma Obywatelska nie dostrzega u siebie żadnych wad, niczego nie próbuje poprawić i z niczego się nie tłumaczy. Polacy tej koślawej propagandy sukcesu jednak nie kupują, jak i nie kupowali już w 2015 roku.

Publikacja: 06.05.2023 13:48

Była wiceminister finansów Izabela Leszczyna obok byłego przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru

Była wiceminister finansów Izabela Leszczyna obok byłego przewodniczącego Nowoczesnej Ryszarda Petru

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Zleciliśmy IBRiS, by zapytał respondentów, czy opozycja jest gotowa do tego, by przejąć rządy w Polsce. Wyniki? Powiedzieć, że nawet zwolennikom opozycji daleko do entuzjazmu, to eufemizm. Niecałe 11 proc. respondentów jest pewnych, że opozycja rzeczywiście jest gotowa do przejęcia władzy. Co więcej, takich, wydawałoby się, niepokojących dla opozycji badań jest w ostatnich miesiącach sporo. Powinny więc dawać politykom do myślenia, co poszło nie tak… Właśnie – powinny.

O nasz sondaż jako pierwszą zapytano Izabelę Leszczynę, w Radiu Zet. I okazało się, że wiceprzewodniczącej PO wyniki te do myślenia nie dały za wiele, choć to niestety znowu eufemizm. Szykowana na ministrę finansów polityczka oczywiście na liczbach się zna jak mało kto i z pewnością zrozumiała, o czym mówią te badania, jednak wnioski, jakie z nich wyciągnęła, mogą zastanawiać – tym razem nas, komentatorów i wyborców.

Czytaj więcej

Sondaż: 10,6 proc. wyborców jest pewnych, że opozycja jest gotowa do rządzenia

Bo według Leszczyny winnymi braku zaufania do Platformy Obywatelskiej są wszyscy, tylko nie sama PO. Najbardziej jednak dziennikarze, którzy „bez przerwy kwękają, zadają nam »takie« pytania”. Samo to zdanie dużo mówi o stosunku działacza do polityki i polityka do debaty publicznej. Można by je wybornie obśmiać, np. w programie „Szkło kontaktowe”, choć akurat w nim na takie obśmiewanie polityków PO chyba rzadko starcza antenowego czasu. Jeszcze ciekawsze jest jednak to, co kryje się pod stwierdzeniem „takie” pytania. Bo „takimi” okazują się pytania: „…a czy ta opozycja się połączy, a czy nie, czy wygra, czy nie wygra”. I tu już nie wiem, o co tak właściwie chodzi i na kogo to atak.

Bo jeśli zamieszanie wśród wyborców ma wywoływać ciągła dyskusja o jednej liście, to nie bardzo rozumiem, do kogo pretensje ma wiceprzewodnicząca PO. Tę narrację przecież opinii publicznej narzuca sam Donald Tusk. I to właśnie dzięki tematowi jednej listy Platforma utrzymuje – i to zdecydowanie – pozycję lidera na opozycji, to ona rozdaje dziś karty. A jeśli posłanka Leszczyna uważa, że przez ciągłe skupienie się polityków opozycyjnych na tej dyskusji wyborcy w zasadzie nie wiedzą, co ta opozycja chce zrobić po wyborach i czy jest w ogóle gotowa do przejęcia rządów, to… moim zdaniem, ma absolutną rację. Ale to przecież bardzo mocny atak wymierzony we własną partię.

Czytaj więcej

Leszczyna: Dziennikarze bez przerwy kwękają. Zadają pytania o wygraną opozycji

Czy Izabela Leszczyna, podobnie jak krytycy tej linii PO, również uważa, że zamiast kolejny już rok zajmować się kanibalizowaniem innych partii anty-PiS-u za pomocą tematu konsolidacji opozycji, mogłaby wreszcie zacząć myśleć o tym, co zmienić w kraju? Czy również dostrzega, że wyborcy rzeczywiście mają prawo czuć się trochę zagubieni, czego tak właściwie chce PO? Bo czy po – załóżmy – wygranych wyborach, ma nastąpić prosty powrót do lat 2007-2015, czy coś innego? Idziemy w stronę progresywną czy bronimy interesów klasy średniej? Polskie miasta się zazielenią i ruszą programy wspierające transport publiczny czy jednak czeka nas budowa parkingów i nowych dróg? Jednak polityka samorządów rządzonych dziś przez ludzi Platformy nie daje nam zbyt wielu odpowiedzi na to, o co tak właściwie chodzi ich włodarzom.

A już na poważnie: Izabela Leszczyna tego oczywiście zupełnie nie dostrzega. Ani tego, jak atakuje politykę własnej partii, ani tego, że to jednak nie przez dziennikarzy Polacy nie znają odpowiedzi na te wszystkie pytania. Bo ośmielę się postawić śmiałą tezę, że to nie jest tak, że Platforma co weekend rzuca wyśmienitymi i spójnymi propozycjami, a ci straszni dziennikarze nawet nie przychodzą na konferencje prasowe i w żadnej telewizji nie ma choćby „setki” o PO. A skoro tak jednak nie jest, to zrzucanie winy nawet na tych strasznych, nielubianych często przez własnych wyborców dziennikarzy (bo jeden jawnie wspiera PiS, skoro raz coś średnio dobrego napisał o PO, a drugi to już w ogóle najgorszy, bo symetrysta…), może w końcu obrócić się przeciwko politykom.

Nie można przegrywać wyborów za wyborami i ponosić kolejnych symbolicznych porażek między nimi, a ciągle zwalać winę na wszystkich wokół

Choć mnie się jednak wydaje, że tak naprawdę obraca się przeciwko nim już od bardzo dawna, bo Platforma powtarza ten błąd nieustannie. Po prostu nie można przegrywać wyborów za wyborami i ponosić kolejnych symbolicznych porażek między nimi, ciągle zwalając winę na wszystkich wokół, nie dostrzegając u siebie żadnych wad, niczego nie próbując poprawić i z niczego się nie tłumacząc. Więcej: przechwalając się tylko ciągle, jak to strasznie ciężko się pracuje, jak to chce się wygrać wybory. I jak wszystko jest na najlepszej drodze do tego. To jakieś przedziwne pomieszanie wmawiania wszystkim swoich kompetencji i obrażania się na rzeczywistość, nie przystającą do własnego przekazu. I tak po prawdzie, to jednak nie najlepiej świadczy o owych kompetencjach, dzięki którym – a dokładniej: dzięki wierze w te kompetencje u wyborców – PO latami dystansowała Prawo i Sprawiedliwość w sondażach.

A potem znowu zdziwienie, jak pojawiają się kolejne badania pokazujące, że Polacy tej koślawej propagandy sukcesu kompletnie nie kupują. Jak i nie kupowali już w 2015 roku. I czyja to wina? Dziennikarzy czy po prostu wyborców? Bo po co te półśrodki… Winni są wszyscy inni, tylko nie Platforma.

Zleciliśmy IBRiS, by zapytał respondentów, czy opozycja jest gotowa do tego, by przejąć rządy w Polsce. Wyniki? Powiedzieć, że nawet zwolennikom opozycji daleko do entuzjazmu, to eufemizm. Niecałe 11 proc. respondentów jest pewnych, że opozycja rzeczywiście jest gotowa do przejęcia władzy. Co więcej, takich, wydawałoby się, niepokojących dla opozycji badań jest w ostatnich miesiącach sporo. Powinny więc dawać politykom do myślenia, co poszło nie tak… Właśnie – powinny.

Pozostało 92% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich