Naprawdę chciałabym być świadkiem tego spotkania: ambasador Mark Brzeziński przyjmowany przez wiceszefa polskiej dyplomacji w związku z „działaniami jednej ze stacji telewizyjnych, będącej inwestorem na polskim rynku”. Chodzi oczywiście o TVN, choć nazwa ta nie padła w oficjalnym komunikacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć minę Joe Bidena, kiedy dowie się, że Polska została ofiarą wojny hybrydowej wywołanej przez USA. W dwa tygodnie po jego wizycie w Warszawie.
Czytaj więcej
Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało o „wezwaniu” ambasadora Stanów Zjednoczonych Marka Brzezinskiego w związku z działaniami jednej ze stacji telewizyjnych w Polsce. Chwilę później zmieniło komunikat, pisząc o „zaproszeniu” dyplomaty.
W czasie II wojny światowej Stanom Zjednoczonym wojnę wypowiedziały Węgry, co znakomicie opisuje Krzysztof Varga w „Gulaszu z turula”. Operetkowy wiceadmirał Miklós Horthy uznał, że Węgry jako mocarstwo mają obowiązek walczyć z USA, będąc sojusznikiem Hitlera. Amerykański prezydent oczy ze zdumienia przecierał, próbując odnaleźć Węgry na mapie. Tym razem jest jeszcze śmieszniej. Polska jest bowiem sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, a USA – najpotężniejszym gwarantem naszego bezpieczeństwa w czasach wojny za naszą wschodnia granicą. Mimo to MSZ uznaje, że „potencjalne skutki tych działań [telewizyjnych] są tożsame z celami wojny hybrydowej mającej na celu doprowadzenie do podziałów i napięć w polskim społeczeństwie”. Wszystko to powoduje poważne konsekwencje, zdaniem naszych jastrzębi dyplomacji z al. Szucha, „w postaci osłabienia zdolności Rzeczypospolitej Polskiej do odstraszania potencjalnego przeciwnika i odporności na zagrożenia”.
Tak więc polska stacja o amerykańskim kapitale, której zresztą ambasador Brzeziński jest częstym gościem, prowadzi do osłabienia zdolności obronnych, emitując krytyczne reportaże o papieżu Janie Pawle II. Chciałabym poznać autora tego pomysłu i zapytać o środki, które niewątpliwie zażywa. A może zna go wiceminister Wawrzyk, na którego padł obowiązek wytłumaczenia ambasadorowi stanowiska polskiego rządu? Cała ta wodewilowa intryga zmusza jednak także do zadania poważnego pytania: jeśli bowiem USA i ich kapitał osłabiają zdolności obronne Polski, to kto jest właściwie naszym sojusznikiem?