Zuzanna Dąbrowska: Przetarg na prawdę medialną

Władza chce przed wyborami informować o swoich sukcesach, choć nie zdecydowała jeszcze o których.

Publikacja: 28.02.2023 03:00

Własne media ma Orlen, a ojciec Rydzyk pobiera tantiemy za transmisje mszy. Mimo to przez ostatnie p

Własne media ma Orlen, a ojciec Rydzyk pobiera tantiemy za transmisje mszy. Mimo to przez ostatnie prawie osiem już lat towarzyszy nam opowieść polityków PiS o „wrogich mediach”, „fake newsach” i dziennikarzach, którzy są „kulą u nogi”.

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

Ten ma władzę, kto ma w rękach studio telewizyjne, a szerzej – media w ogóle” – pisał Ryszard Kapuściński w „Autoportrecie reportera”. Od 2015 roku obóz władzy stara się, jak umie, wypełnić tę myśl treścią. Przejął media publiczne, przydziela fundusze zaprzyjaźnionym redakcjom, stacjom TV i gazetom, wprowadził ścisłą kontrolę wystąpień swoich posłów, żeby, broń Boże, nikt się nie wychylił. Własne media ma Orlen, a ojciec Rydzyk pobiera tantiemy za transmisje mszy. Mimo to przez ostatnie prawie osiem już lat towarzyszy nam opowieść polityków PiS o „wrogich mediach”, „fake newsach” i dziennikarzach, którzy są „kulą u nogi”. Widocznie stworzony przez władzę system nie działa, bo jeszcze nie wszyscy dziennikarze są na liście płac rządu albo na bezrobociu.

Idą jednak wybory, notowania nie wskazują na prostą perspektywę trzeciej kadencji dla Zjednoczonej Prawicy i trzeba coś przedsięwziąć. A tym, co obecna władza opanowała perfekcyjnie, jest przydział środków. KPRM rozpisuje więc kolejne przetargi na informowanie o sukcesach rządu. Nie precyzuje, o jakich sukcesach, bo kto wie, co jeszcze się w kampanii przyda. Potrzeba jest przecież matką politycznych spotów reklamowych i sponsorowanych artykułów.

Czytaj więcej

Rząd planuje miliony na kampanie informacyjne. „To w rzeczywistości fundusz wyborczy PiS”

Będą więc kolejne billboardy, spoty i wywiady oraz tweety i posty. Za prawie 3 miliony złotych. To niedużo, zważywszy, że kampania Polskiego Ładu kosztowała 15 milionów. I nie pomogła. A może nie o to chodzi, żeby pomagać władzy, tylko żeby w perspektywie możliwej porażki pomoc była udzielana indywidualnie? Jak w programie „Willa+”? Na informowaniu o sukcesach rządu podkarmi się zarówno znajoma agencja reklamowa, paru redaktorów, jak i firmy wynajmujące powierzchnie. To nawet lepszy system niż w PRL, bo tam na propagandzie sukcesu trudno się było (poza nielicznymi wyjątkami) utuczyć. Redaktorzy pisali, co trzeba, w ramach zwykłej pensji. Alternatywę drukowało się na powielaczach i offsetach za darmo.

W 2008 roku prezydent Lech Kaczyński zawetował nowelizację ustawy medialnej przygotowaną przez PO, uznając za zbyt duży wpływ rządzących na powoływanie szefa TVP. „Jeżeli my wracamy do struktur, w ramach których rząd mianuje szefa telewizji i to ma być odpolitycznienie mediów publicznych, to mamy do czynienia z taką sytuacją, ja aż milknę, że jeżeli się ma odpowiednie poparcie w mediach, to można dosłownie wszystko. Można pokazywać czarną ścianę i mówić, że jest biała” – tłumaczył wtedy prezydent, brat tego samego Jarosława Kaczyńskiego, który teraz osobiście decyduje o obsadzie stanowiska prezesa TVP.

Sukcesem tej medialnej strategii jest żelazne 30 procent deklarujących chęć głosowania na PiS, zapatrzonych w media narodowe. Lecz jest to poziom zbyt skromny, by rządzić po raz kolejny. Resztę wyborców ma przekonać prawda z przetargów.

Ten ma władzę, kto ma w rękach studio telewizyjne, a szerzej – media w ogóle” – pisał Ryszard Kapuściński w „Autoportrecie reportera”. Od 2015 roku obóz władzy stara się, jak umie, wypełnić tę myśl treścią. Przejął media publiczne, przydziela fundusze zaprzyjaźnionym redakcjom, stacjom TV i gazetom, wprowadził ścisłą kontrolę wystąpień swoich posłów, żeby, broń Boże, nikt się nie wychylił. Własne media ma Orlen, a ojciec Rydzyk pobiera tantiemy za transmisje mszy. Mimo to przez ostatnie prawie osiem już lat towarzyszy nam opowieść polityków PiS o „wrogich mediach”, „fake newsach” i dziennikarzach, którzy są „kulą u nogi”. Widocznie stworzony przez władzę system nie działa, bo jeszcze nie wszyscy dziennikarze są na liście płac rządu albo na bezrobociu.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Karol Nawrocki. Niby nie PiS, ale PiS
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Trzaskowski i Nawrocki to tak naprawdę awatary Tuska i Kaczyńskiego
Komentarze
Michał Kolanko: Trzaskowski wygrywa z Sikorskim. Ale dla prezydenta Warszawy łatwo już było
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Czy prawybory w KO umocniły Rafała Trzaskowskiego?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie