Polska znalazła oryginalny sposób na radzenie sobie z presją migracyjną. Minister Mariusz Błaszczak podjął właśnie decyzję o budowie kolejnej antymigracyjnej zapory, tym razem na granicy z obwodem kaliningradzkim. Ma być „tymczasowa”, a zbudować ją mają saperzy. – Już dziś rozpoczną się prace – zapowiedział podczas konferencji prasowej szef MON.
Bezpośrednim powodem działań Mariusza Błaszczaka ma być fakt, że „lotnisko w obwodzie kaliningradzkim zostało otwarte dla lotów z Bliskiego Wschodu i Afryki”.
Minister chce korzystać ze „sprawdzonych” wzorców: zapora będzie się składała z trzech szeregów drutu ostrzowego o wysokości 2,5 m i szerokości 3 m. Ma być podobna do tej z granicy Polski i Białorusi. To nie wróży dobrze ani ludziom, ani zwierzętom. Wolontariusze alarmują, że żyletkowy płot to wyjątkowo okrutne narzędzie: rani i więzi każdą istotę, która próbuje się przedostać.
Czytaj więcej
- Zdecydowałem o podjęciu działań, które zwiększą bezpieczeństwo na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Rozpoczniemy budowę tymczasowej zapory, która wzmocni ochronę granicy - zapowiedział wicepremier Mariusz Błaszczak.
Minister obrony narodowej powołuje się na efekt odstraszający, ten jednak jest mocno problematyczny. Jak poinformowała w środę sama Straż Graniczna, „ubiegłej doby 124 osoby próbowały nielegalnie przedostać się z Białorusi na terytorium Polski. Na odcinku ochranianym przez posterunek w Krynkach 18 obywateli Egiptu przeprawiało się przez graniczną rzekę Świsłocz”. W trakcie całego długiego weekendu (31 października – 1 listopada) 272 cudzoziemców usiłowało przejść do naszego kraju. Jak podaje SG, byli to obywatele Egiptu, Syrii, Afganistanu, Iranu, Jemenu, Iraku, Maroka, Kamerunu, Togo, Komorów, Konga, Sudanu i Turcji. Zapora ich nie odstraszyła, bo nie mają bezpiecznego odwrotu naciskani przez białoruskich pograniczników. A dane przekazywane przez SG i tak nie uwzględniają tych osób, którym udało się przejść i zostały odebrane przez pośredników lub rodziny organizujące przerzut przez Polskę.