Krzysztof Adam Kowalczyk: Kuriozalny ping-pong w NBP

Rada Polityki Pieniężnej powinna powrócić do trybu pracy, jaki sprawdzał się przez ćwierć wieku jej istnienia. Od tego zależy jakość jej decyzji i wiarygodność banku centralnego.

Publikacja: 26.10.2022 13:13

Zmonopolizowanie przez prezesa Adama Glapińskiego polityki informacyjnej RPP i jego słynne konferenc

Zmonopolizowanie przez prezesa Adama Glapińskiego polityki informacyjnej RPP i jego słynne konferencje prasowe uderzają w powagę i wiarygodność banku centralnego

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

Trójka członków Rady Polityki Pieniężnej, wybranych przez Senat, proponuje wydłużenie czasu trwania obrad RPP. I ma nie sto, a nawet dwieście procent racji. Najlepiej, by Rada powróciła do rytmu pracy, jaki sprawdzał się od początku jej istnienia, a został przerwany przez pandemię. Dwa dni obrad, drugiego dnia około godz. 13 informacja o decyzji RPP, bezzwłocznie potem komunikat i jeszcze tego samego dnia konferencja prasowa przewodniczącego, czyli prezesa NBP, oraz towarzyszących mu dwóch członków Rady – tak to kiedyś wyglądało. I się sprawdzało.

Powrót do takiego rytmu sprawiłby, że w przeddzień decyzji Rada mogłaby obradować tak długo, jak to potrzebne, by decyzja była dobrze przemyślana i przedyskutowana. Komunikat mógłby się dzięki temu pojawiać i konferencja prasowa odbywać o ściśle określonych porach – tak jak w najważniejszych bankach centralnych świata. A obecnie zarówno pora pojawienia się informacji o decyzji Rady, jak i publikacji komunikatu są w zasadzie nieprzewidywalne.

Czytaj więcej

Troje członków RPP pisze do Glapińskiego. Chcą, by RPP obradowała przez dwa dni

Powrót do źródeł miałby jeszcze ten walor, że konferencja członków RPP oddawałaby w pełni intencje Rady. A dyscyplina czasowa sprawiałby, że zwłaszcza prezes NBP mówiłby krótko, konkretnie i na temat. Niestety, zmonopolizowanie przez prezesa Adama Glapińskiego polityki informacyjnej Rady i jego słynne konferencje prasowe nie dość, że odbywają się dopiero dzień po decyzji RPP, to jeszcze przekształcają się w coś na kształt ponadgodzinnych stand-upów. W ich trakcie prezes daje upust swoim niewątpliwym talentom publicystycznym, polemizuje z prawdziwymi i wyimaginowanymi wrogami, a nawet snuje fantastyczne teorie, jak ta o spisku Niemiec, które za pomocą euro i Tuska chcą jakoby podporządkować sobie Polskę. Niestety, osłabia to wizerunek nie tylko prezesa, ale także powagę i wiarygodność banku centralnego.

Dlatego z zasmucenie przyjąłem komunikat biura prasowego NBP w odpowiedzi na wspomnianą propozycję trójki członków RPP. Pominę to, że na list do prezesa NBP odpowiada biuro prasowe, ale zamiast merytorycznej odpowiedzi wypominanie, że jeden z wnioskodawców nie wykazał kiedyś zainteresowania podobną propozycją, jest po prostu bez sensu. Bo jeśli nawet tak było, mógł przecież zmienić zdanie.

Taka odpowiedź i komunikacyjny ping-pong nie przystoi bankowi centralnemu państwa w środku Europy. Ale rozumiem, że w tym przypadku – jak to kiedyś samo ujęło na Twitterze biuro prasowe NBP – „kierownik polowania zagrał na trąbce i ogary poszły w las”.

Komentarze
Zuzanna Dąbrowska: Kandydaci na prezydenta z lewa – kto złapie wahadło?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Komentarze
Jarosław Kuisz: Smutna Grenlandia
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Żerowanie na ukraińskich dzieciach
Komentarze
Estera Flieger: Paulina Matysiak i zaimki. Na lewicy beznadziejnie, ale stabilnie
Komentarze
Bogusław Chrabota: Donald Trump na wojnie ze światem. Wycofa się z ceł, jak uderzą w jego wyborców?