Wystąpienie Donalda Tuska w Olsztynie, w którym zadeklarował, że PO pierwszego dnia po wyborach złoży w Sejmie ustawę legalizującą aborcję na życzenie do 12. tygodnia ciąży, było zwieńczeniem nie tylko drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości Rafała Trzaskowskiego. Było też zwieńczeniem pewnej epoki politycznej. Lewica miała zresztą o to pretensje do Tuska, że gdy rządził, nie zmienił w najważniejszych sprawach obyczajowych ani przecinka w polskim prawie. Nie wprowadził związków partnerskich, nie zmienił też przepisów dotyczących aborcji, zachowując konserwatywne status quo.
Czytaj więcej
Deklaracja Donalda Tuska w sprawie aborcji odbija się szerokim echem w PO i opozycji. – Nie będzie żadnej czystki na listach – przekonują rozmówcy z Platformy.
Jednak to status quo upadło jesienią 2020 r., gdy Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej usunął z polskiego prawa jedną z trzech przesłanek legalnej aborcji, zrywając tym samym tzw. kompromis aborcyjny. Od tego czasu stanowisko PO nie było jednoznaczne. Paradoksalnie więc autorem przemiany, którą przeszła Platforma Obywatelska, jest ten, kto ponosi polityczną odpowiedzialność za tamtą decyzję TK, a więc Jarosław Kaczyński, który wybrał takich sędziów do Trybunału i pozwolił swoim posłom złożyć skargę konstytucyjną. Bez niego aborcja nie stałaby się jednym z głównych tematów trwającej już kampanii wyborczej przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi.
Tusk, stając po stronie większości (aż dwie trzecie respondentów popiera legalizację aborcji do 12. tygodnia), stawia PiS w bardzo niekomfortowej sytuacji
Mówiąc, że nie zgodzi się na to, by na listach PO wystartował ktokolwiek, kto nie jest zwolennikiem legalizacji aborcji do 12. tygodnia (później Platforma doprecyzowała, że chodzi wyłącznie o członków partii, nie zaś innych ugrupowań, które weszłyby w skład ewentualnej listy koalicyjnej), Tusk sprawił, że to właśnie przerywanie ciąży stać się może głównym tematem różniącym partie opozycyjne. Wszak w związanej z PSL Koalicji Polskiej działają dziś politycy, którzy są zbyt konserwatywni jak na dzisiejszą Platformę. W sprawie aborcji zarówno Koalicja Polska, jak i Polska 2050 Szymona Hołowni opowiadają się za tym, by decyzję podjęli Polacy w referendum. I choć sondaże pokazują, że elektorat Hołowni jest znacznie bardziej liberalny w tej kwestii niż oficjalne stanowisko partii, deklaracja Tuska raczej nie ułatwi rozmów o jednej liście, szczególnie ludowcom. W efekcie partie tzw. opozycji demokratycznej łączyć będzie niechęć do PiS, ale dzielić właśnie podejście do przerywania ciąży.