Szefowie dyplomacji państw UE zgodzili się na pełne zawieszenie umowy o ułatwieniach wizowych między Unią Europejską a Rosją. Zabrakło jednak jednomyślności w sprawie całkowitego zakazu wizowego dla Rosjan. Czy to dobra wiadomość dla mieszkańca Czuwaszji, gdzie średnie wynagrodzenie w ubiegłym roku wynosiło równowartość 1,8 tys. zł? I tak nie pojedzie do Paryża. Uda się raczej do ukraińskiego Doniecka, Ługańska czy Chersonia, by na wojnie zarobić na nowy samochód. Dołączy do dziesiątek tysięcy mieszkańców dalekich prowincji, które bagnetami próbują udowadniać światu mocarstwowość Rosji Putina.
Z decyzji UE ucieszą się przedstawiciele „oświeconych” moskiewskich i petersburskich elit. Co prawda nie najbogatsi z nich, bo oni już od dawna nie stoją w kolejkach do konsulatów, by wyrobić wizę do Europy. Mają w kieszeni unijne paszporty poszczególnych ciepłych krajów Wspólnoty, gdzie od dawna bogaci przybysze, głównie właśnie z Rosji, państw arabskich i Chin kupowali wille, apartamenty i prali pieniądze. Od wielu lat władze tych państw przymykały oko, wolały nie widzieć, nie pytać i nie stwarzać problemów. Bo to łatwe pieniądze, nie śmierdzą.
Czytaj więcej
UE zawiesza umowę o ułatwieniach wizowych dla Rosji, co utrudni im podróżowanie do strefy Schengen. Dla całkowitego zakazu wjazdu nie ma na razie jednomyślności.
Na wyjazd do Paryża może sobie pozwolić niewielu Rosjan, a akurat ci, którzy mogą, to dobrze wiedzą, jak wygląda wolny świat i czym się różni od ich przekształcanej w łagier ojczyzny. Unia Europejska powinna skupić swoją uwagę na tych Rosjanach, którzy nigdy nie byli w Europie, nigdy nie widzieli Warszawy, Berlina, Londynu czy Madrytu. By wytłumaczyć, że życie w jednej wspólnocie wcale nie musi oznaczać dominacji jednego narodu nad drugim. Że jednak da się szanować język, kulturę i suwerenność swojego sąsiada. I dlatego ważne jest wsparcie wolnych rosyjskich mediów, które promować powinny wszystkie zachodnie serwisy internetowe mające jeszcze jakikolwiek zasięg na terenie Rosji.
Trzeba uruchomić wszystkie możliwe współczesne technologie, by z wolną informacją dotrzeć nie tylko do Moskwy czy Petersburga, ale też do Czuwaszji, Buriacji, Chabarowska, nawet Kamczatki. Sankcjom gospodarczym, wizowym i personalnym powinna towarzyszyć mocna ofensywa informacyjna. Prawda o działaniach Kremla i agresji na Ukrainę powinna docierać do najbardziej oddalonych zakątków w państwie Putina.