Ziobro na konferencji organizowanej w czasie, gdy liczba rosyjskich żołnierzy u granic Ukrainy zbliża się do 200 tysięcy, a sekretarz obrony USA, przebywający z wizytą w Polsce przytomnie zauważa, że niektóre grupy bojowe, które być może wkrótce zaczną natarcie na Ukrainę, znajdują się zaledwie 200 mil (czyli nieco ponad 300 km) od granic Polski, postanowił ostrzec Polaków przed Niemcami. Bo oto w momencie, gdy do ćwiczeń szykuje się rosyjska triada nuklearna, w dobie największej od II wojny światowej mobilizacji wojsk w Europie, najważniejszym zmartwieniem każdego Polaka powinni być Niemcy, nasi sojusznicy w NATO i UE.
Czy Niemcy realizują w UE własne interesy? Oczywiście, tak jak Polska chce w niej realizować swoje. Czy interesy Polski i Niemiec w UE mogą być sprzeczne? Oczywiście. Czy Polska ma prawo walczyć o swoje interesy z Niemcami. Po raz trzeci: oczywiście. Sęk w tym, że polem walki z Niemcami o nasze interesy są korytarze i kuluary w Brukseli, a Rosjanie w rozmowach o swoich interesach – jak pokazuje przykład Ukrainy – używają czołgów, myśliwców i rakiet. Może dla ministra Zbigniewa Ziobry to różnica subtelna, ale jednak jakaś różnica jest.
Czytaj więcej
Politycy Solidarnej Polski grożą nieoficjalnie, że ich reakcja na przeforsowanie ustawy likwidującej Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego może być tylko jedna. Opuszczenie koalicji rządowej. Czy tym razem to na poważnie?
Polska – czy to się komuś podoba, czy nie – w polityce zagranicznej zawsze będzie zakładniczką geopolityki. Gdybyśmy za jedynego sąsiada mieli morze i ocean – jak Wielka Brytania – moglibyśmy realizować politykę splendid isolation, pouczać wszystkich naokoło i stroić napuszone miny, bez poważniejszego narażenia na szwank bezpieczeństwa narodowego. Polska ma jednak – i nic nie wskazuje, by miało się to w najbliższym czasie zmienić – za sąsiadów Niemcy i Rosję. I twarde prawa geopolityki są bezwzględne: albo musi skłaniać się ku współpracy z Berlinem, albo z Moskwą, bo geopolitycznym koszmarem jest dla nas trzeci scenariusz, w którym Berlin i Moskwa współpracują ze sobą. W takim układzie los Polski jest przesądzony, nawet gdy minister Ziobro zrobi najbardziej srogą ze swoich min.
W sytuacji, gdy Polska i Niemcy są członkami jednego sojuszu wojskowego oraz organizacji coraz ściślej ze sobą powiązanych państw, jaką jest Unia Europejska, ten ostatni, koszmarny dla Polski scenariusz, jest raczej mało realny. Owszem, Niemcy mają na sumieniu różne grzechy – jak choćby budowa Nord Stream 2, ale chyba nawet minister Ziobro nie wyobraża sobie w obecnej sytuacji odwrócenia sojuszy i jakiegoś współczesnego paktu Berlin-Moskwa. A obrona Polski przed takim scenariuszem jest pierwszym i najważniejszym zadaniem polityki zagranicznej każdego polskiego rządu, który troszczy się o polską rację stanu.