Haszczyński: Polska w RB ONZ. Oby to nie był historyczny sukces

Zdobycie przez Polskę niestałego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ wywołało wielki entuzjazm w obozie rządzącym.

Aktualizacja: 03.06.2017 06:57 Publikacja: 02.06.2017 23:21

Haszczyński: Polska w RB ONZ. Oby to nie był historyczny sukces

Foto: PAP/EPA

Można odnieść wrażenie, że wydarzyło się coś na miarę uzyskania członkostwa w NATO. Premier Beata Szydło ogłosiła, że mamy do czynienia z historycznym sukcesem polskiej dyplomacji. Dodała nawet, że stajemy się właśnie bezpiecznym krajem (to też przypomina radość z wejścia do NATO). Plus jeszcze silnym i szanowanym.

Jeżeli głosowanie w siedzibie ONZ w Nowym Jorku jest historycznym sukcesem polskiej dyplomacji, to znaczy, że w najbliższych latach już niczego nie powinniśmy się spodziewać po naszym MSZ. A szkoda, bo wiele wyzwań czeka w Unii Europejskiej i nie tylko.

Sukces nie jest historyczny, bo Polska już kilkakroć była niestałym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Także wynik głosowania (190 krajów za Polską, dwa się wstrzymały, nikt nie był przeciw) nie jest niczym niezwykłym. 189 krajów poparło Wybrzeże Kości Słoniowej, a 188 – Kuwejt. Żadne z tych państw nie stało się dzięki głosowaniu silne, a Kuwejt, leżący przy granicy Iraku, nie ma szans należeć do nadmiernie bezpiecznych.

W momencie gdy Bułgaria wycofała swoją kandydaturę i przestaliśmy mieć rywala w grupie Europy Wschodniej, zdobycie miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ było czystą formalnością. Można o tym przeczytać w analizie finansowanego przez MSZ Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Bułgaria wycofała swoją kandydaturę na prośbę USA (w ostatnich tygodniach administracji Baracka Obamy). Amerykanie woleli mieć w Radzie oddanego sojusznika, co należy potraktować jak komplement. Pewnie nie bez znaczenia było i to, że pod koniec zeszłego roku na prezydenta Bułgarii został wybrany polityk prorosyjski Rumen Radew.

 

Oczywiście z wyboru i wyniku trzeba się cieszyć. Czasy są trudne, wojen wiele, szaleni dyktatorzy są ożywieni – zadań dla Rady Bezpieczeństwa i Polski nie zabraknie. Ale podkreślanie niezwykłości wydarzenia jest przesadą, tak jak przesadą było podkreślanie, że każdy niemal zagraniczny wyjazd prezydenta Andrzeja Dudy miał na celu przede wszystkim zdobywanie poparcia dla polskiej kandydatury.

 

190:0 nie zrównoważy problemów, z którymi borykamy się i nadal będziemy w Unii Europejskiej.

Można odnieść wrażenie, że wydarzyło się coś na miarę uzyskania członkostwa w NATO. Premier Beata Szydło ogłosiła, że mamy do czynienia z historycznym sukcesem polskiej dyplomacji. Dodała nawet, że stajemy się właśnie bezpiecznym krajem (to też przypomina radość z wejścia do NATO). Plus jeszcze silnym i szanowanym.

Jeżeli głosowanie w siedzibie ONZ w Nowym Jorku jest historycznym sukcesem polskiej dyplomacji, to znaczy, że w najbliższych latach już niczego nie powinniśmy się spodziewać po naszym MSZ. A szkoda, bo wiele wyzwań czeka w Unii Europejskiej i nie tylko.

Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba