Wezwania do narodowej zgody i solidarności z władzą, która samotnie walczy z przeciwnościami okrutnego losu, pojawiają się zazwyczaj wtedy, gdy władza narozrabia i nie wie, jak wybrnąć z sytuacji. Apele premiera Mateusza Morawieckiego w stylu „Wszystkie ręce na pokład!" padają nieprzypadkowo. Chodzi o to, by mieć na kogo zwalić nieudolność. „Pomożecie?" – pytał Edward Gierek.
Do jedności wzywała sanacja w obliczu wroga, jak już wszystkich przeciwników zamknęła w Berezie. Dziś Morawiecki, który zrobił wszystko, by ani jedna inicjatywa opozycji związana z pandemią, choćby najsłuszniejsza, nie została przyjęta, grzmi: „Dość z politycznymi przepychankami". I ogłaszając narodowy lockdown, oskarża opozycję: „Jeżeli nie potraficie pomóc, to nie przeszkadzajcie! Nie można kpić z wysiłków rządu, jak to miało miejsce w przypadku szpitali tymczasowych. Liczy się wyłącznie zdrowie i życie naszych najbliższych".
Tylko co się dla rządu liczyło latem? Co się liczyło w grudniu, gdy wpuszczał bez testów rodaków z Wysp? Co się liczyło w styczniu, gdy – używając słów premiera – „troszkę poluzowaliśmy"? I co się liczy teraz, kiedy zbieramy żniwo zaniedbań w kwestii braków personelu medycznego, a karetki godzinami stoją pod SOR-ami?
Opozycja ma swoje „pandemiczne grzechy". Za bardzo pogodziła się z losem wzgardzonej odaliski. Ale jeśli należałoby jej coś zarzucić, to właśnie to, że za mało przeszkadzała, gdy podejmowane były szkodliwe decyzje. Że zabrakło Rejtana i księdza Skargi. Kogo chce dziś przekonać Mateusz Morawiecki, że rozmiary trzeciej fali w Polsce nie są winą jego rządu, tylko niecnych knowań opozycji? Prezesa Obajtka?
I jeszcze symboliczne wahanie. Tydzień temu minister zdrowia zapewniał, że traktuje kościoły na równi z galeriami handlowymi. Jak tam 1 osoba na 15 mkw., to w kościołach też. Galerie jednak będą zamknięte, a kościoły dalej traktowane są równo, tyle że już nie z galeriami, a z dużymi sklepami powyżej 100 mkw. powierzchni. Sklepy mają ochronę. Kto będzie pilnował kościołów? Biskupi poprosili proboszczów o ostrożność. Reszta w rękach Opatrzności?