Czy jest mądrzejszy? Mam nadzieję, chociaż ja za jego pomysłami nie nadążam. Drużyna w Warszawie męczyła się jak w Budapeszcie, tym razem zmiany przeprowadzone w drugiej połowie nie poprawiły gry. Wprost przeciwnie. Przez 90 minut obserwowaliśmy bałagan i chaos.
Wszystkie trzy gole padły w podobnych okolicznościach: po dośrodkowaniach ze skrzydeł. Polacy nie przeprowadzili ani jednej groźnej akcji, wymieniając podania po ziemi, a grała drużyna mająca ambicje odgrywać wiodącą rolę w Europie z reprezentacją trzeciorzędną.
Wypadałoby pokazać coś więcej niż zobaczyliśmy. Arkadiusz Milik zdecydowanie odstawał od partnerów i był chyba najsłabszy w naszej drużynie. Krzysztof Piątek irytował brakiem skuteczności. Piotr Zieliński nie pokazał nawet jednego podania, z którego drużyna odniosłaby korzyść. Ani z wolnych, ani z rogów, ani z gry.
Przeczytaj relację: Polska - Andora 3:0. Wygrana bez fajerwerków
Przy pierwszej bramce podawał Maciej Rybus, przy drugiej Kamil Jóźwiak (drugi dobry mecz z rzędu), przy trzeciej Kamil Grosicki.