Michał Szułdrzyński: Tuska pomysł na Platformę

Oglądając sobotnią Radę Krajową PO, można było odnieść wrażenie, że Donald Tusk wybudził się z letargu. Wrócił w lecie, następnie miał dobre przemówienie w Płońsku, ale prócz tego próżno było szukać w działaniach Platformy nowych pomysłów.

Publikacja: 12.12.2021 21:00

Michał Szułdrzyński: Tuska pomysł na Platformę

Foto: PAP/ Tomasz Gzell

Chwilami wydawało się wręcz, że Tusk lepiej czuje się w loży szyderców, pisząc zgryźliwe komentarze na Twitterze, niż w fotelu szefa największej partii opozycyjnej. Zresztą sporo jego wpisów było sprzecznych z tym, co sam mówił w Płońsku, gdy rugał posłów opozycji, że walczą o poklask w mediach społecznościowych, zamiast przekonywać Polaków, że opozycja może wygrać wybory. Bo w mediach społecznościowych reagują najczęściej dwa skrajne skrzydła – tych, co opozycję kochają, i tych, co jej nienawidzą. W związku z tym złośliwe tweety stanowią świetne narzędzie do polaryzowania sceny politycznej, ale już gorsze do uprawiania realnej polityki. Bo media społecznościowe to środek do budowania osobistej popularności i rozpoznawalności poszczególnych polityków, ale już niekoniecznie do umacniania powagi całego ugrupowania.

Tusk w sobotę przedstawił m.in. hasło „Odpornej Polski”, które ma odpowiedzieć na kilka największych bolączek Polaków. Odporna Polska ma więc reagować na zagrożenia pandemii, inflacji, konfliktu na granicy ukraińsko-rosyjskiej oraz wzrastające napięcie na linii Warszawa–Bruksela. Tak, powołując się na sondaże, Donald Tusk przedstawił najważniejsze problemy, które niepokoją dziś Polaków. Receptą na nie ma być cykl konwencji programowych, wsparcie dla samorządów w obliczu centralizacji państwa przez PiS, a także współdziałanie partii opozycyjnych – w tym miejscu Tusk wymienił m.in. wspólnych kandydatów opozycji do Rady Polityki Pieniężnej. Wezwanie do utworzenia kopii PiS-owskiego Ruchu Kontroli Wyborów wraz z pomysłem obecności przedstawicieli PO w każdej komisji wyborczej to plan na mobilizację partii i jej sympatyków przed nadchodzącymi elekcjami.

Czytaj więcej

Platforma Obywatelska ma już plan. Donald Tusk zaprezentował „listę zadań”

Tusk pokazał też, że ma dar rysowania podziałów. Prócz hasła „Odpornej Polski” zarzucił PiS, że „dzisiaj Polską rządzi Mejza”, a rząd, zamiast rozwiązywać problemy Polaków, zajmuje się kryzysem, w jaki wpędził go kontrowersyjny minister sportu i jego biznesy. Mówił też o PiS, który zorganizował „antyukraiński i prorosyjski szczyt w Warszawie”, odnosząc się do głośnej wypowiedzi Marine Le Pen podczas pobytu w Polsce.

Pytanie tylko, czy Tuskowi uda się zrealizować jego polityczny plan. Platformie w ostatnich latach brakowało powagi. Znakiem tego były happeningi młodych posłów Koalicji Obywatelskiej, ale też aktywność tych dojrzałych polityków głównie w mediach społecznościowych. PO pogubiła się również w sprawie sytuacji na granicy z Białorusią. Kolejnym problemem jest ułożenie sobie relacji z pozostałymi ugrupowaniami opozycyjnymi. Bo łatwiej zapowiedzieć wspólne działania, niż wymyślić jakiś modus operandi, który będzie pasował zarówno Szymonowi Hołowni, jak i Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.

Na koniec pozostaje pytanie chyba najtrudniejsze: PO musi wybrać, na jakim froncie chce walczyć. Ideologiczne zacięcie warszawskich radnych Platformy, którzy chcą zamiany ronda Dmowskiego na rondo Praw Kobiet, jest tego dobrym przykładem. Platforma powinna sobie odpowiedzieć na pytanie, gdzie i dlaczego znalazł się dziś pod względem polityki Strajk Kobiet. I czy dla wyborców będzie zrozumiałe, dlaczego nagle Roman Dmowski, przed którego pomnikiem kwiaty składał jako prezydent Bronisław Komorowski, będzie teraz głosami PO rugowany z przestrzeni publicznej. A takie symboliczne wojny są dla wyborców znacznie bardziej sugestywne niż skomplikowane założenia programowe.

Chwilami wydawało się wręcz, że Tusk lepiej czuje się w loży szyderców, pisząc zgryźliwe komentarze na Twitterze, niż w fotelu szefa największej partii opozycyjnej. Zresztą sporo jego wpisów było sprzecznych z tym, co sam mówił w Płońsku, gdy rugał posłów opozycji, że walczą o poklask w mediach społecznościowych, zamiast przekonywać Polaków, że opozycja może wygrać wybory. Bo w mediach społecznościowych reagują najczęściej dwa skrajne skrzydła – tych, co opozycję kochają, i tych, co jej nienawidzą. W związku z tym złośliwe tweety stanowią świetne narzędzie do polaryzowania sceny politycznej, ale już gorsze do uprawiania realnej polityki. Bo media społecznościowe to środek do budowania osobistej popularności i rozpoznawalności poszczególnych polityków, ale już niekoniecznie do umacniania powagi całego ugrupowania.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich