„Będziesz pan wisiał!” – takimi słowami skierowanymi do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego zapisał się na kartach awanturniczej historii polskiego parlamentaryzmu poseł Grzegorz Braun. Umysł niepokorny, wyrafinowany, niegdyś reżyser, scenarzysta i wykładowca akademicki. Złotousty erudyta – jak mówią o nim partyjni koledzy, ceniąc sobie jego obecność w szeregach Konfederacji.
Jeśli w istocie Braun jest człowiekiem rozumnym i inteligentnym (nie znam go osobiście, więc nie mogę tego jednoznacznie potwierdzić, a inteligentnych durniów jest na świecie niemało), to zapewne musi go uwierać, że właśnie w ten sposób trafia do podręczników. Świat nie zapamiętuje jego mądrości, tylko złorzeczenie. Mało kto za kilka tygodni wspomni, do czego się odnosił w swoim sejmowym wystąpieniu, bo zapamiętane zostanie owo feralne: „Będziesz pan wisiał!". Groźba? Ostrzeżenie? Pewnie ani jedno, ani drugie. Raczej konkluzja rozumowania pana Brauna, który naprawdę uważa, że za „zbrodnie" lockdownu ich sprawcy powinni ponieść najcięższe kary.
Czytaj więcej
Prezydium Sejmu zdecydowało o ukaraniu posła Konfederacji Grzegorza Brauna za wypowiedź, którą wygłosił w czwartek pod adresem ministra zdrowia Adama Niedzielskiego. - Nie ma już większych finansowych kar za tego typu przewinienia - poinformował wicemarszałek Włodzimierz Czarzasty.
Zatem to nie groźba, nie ostrzeżenie, nie przepowiednia, tylko szczerość. Oraz myślowy radykalizm. I to jest najgroźniejsze, bo – jak uczy historia – naprawdę groźni w polityce nie są prostacy, lecz radykalizujący się intelektualiści. Świadomi wagi słów i umiejętności ich stosowania. W poszukiwaniu skuteczności w polityce najpierw krzyczą o wieszaniu, a potem przystępują do praktycznej realizacji swoich obietnic.
Nie będę wskazywał analogii, by nie stygmatyzować posła Brauna, ale podam jeden przykład, niedawno zmarłego Abimaela Guzmána, lidera Świetlistego Szlaku, któremu tytuł profesora filozofii i status wykładowcy akademickiego nie przeszkodziły wziąć do ręki kałasznikowa i pójść z przesłaniem rewolucji do dżungli. Ofiarami były dziesiątki tysięcy niewinnych zwykle ludzi. Wybitność umysłu, jak widać, nie chroni przed fałszem moralnym ani fatalnymi wyborami.