To był niewysoki środkowy napastnik o nieprawdopodobnie masywnych nogach. W polu karnym nie sposób go było przewrócić. Ponad dziewięćdziesiąt procent ze swoich kilkuset goli, strzelonych dla Bayernu, reprezentacji Niemiec i dwóch klubów amerykańskich zdobył z pola karnego. Był nie tylko silniejszy, ale szybszy, a skakał do piłki wyżej niż przerastający go o głowę obrońcy.
To był fenomen, postrach każdej defensywy świata, cieszący się jednocześnie szacunkiem. Był przekleństwem także polskiej reprezentacji. Wbił nam trzy bramki. Dwie na Stadionie Dziesięciolecia można było przeboleć. Ale gola w słynnym meczu na wodzie we Frankfurcie, już nie. Celny strzał Muellera pozbawił nas wtedy nadziei na grę w finale mistrzostw świata. A w tym finale Mueller też strzelił gola, przyczyniając się do zdobycia tytułu mistrza przez Niemców.