Na ostatniej prostej Boris Johnson przesłał do Brukseli swój projekt przyjaznego rozwodu, który ma zapobiec chaotycznemu brexitowi. Przewiduje on wyjście Wielkiej Brytanii z UE 31 października, ale również okres przejściowy, w którym do końca 2020 r. właściwie wszystko pozostanie po staremu. Podobnie zresztą, jak przewidywała umowa wynegocjowana wcześniej i popierana przez UE. Natomiast kluczowy problem tzw. irlandzkiego backstopu (mechanizmu zapewniającego brak kontroli granicznej) Johnson rozwiązuje, pozostawiając w praktyce Irlandię Północną na następne cztery lata w rynku wewnętrznym. Potem to Belfast miałby zadecydować, co dalej.