Dane Nielsena potwierdzają obserwacje konsumentów ze stacjonarnych sklepów z tygodnia, gdy zostały zamknięte szkoły i granice kraju. Koszyk zakupowy osiągnął wtedy wartość zbliżoną do szczytu sprzedaży z okresu przedświątecznego. Tyle że już zawartość tego koszyka mocno różniła się od świątecznej – nikt nie robi przecież na Wielkanoc czy Wigilię piętrowych zapasów papieru toaletowego czy mydła.
Tymczasem niepokój związany z koronawirusem sprawił, że na podium królowały suche produkty spożywcze, jak kasze czy makaron, których sprzedaż się podwoiła. Zaraz za nimi pojawiły się środki higieny i pielęgnacji ciała, które zanotowały wzrost o 70 proc.