Prezydent Donald Trump eskaluje naciski na Grenlandię, by uzyskać nad nią kontrolę. Tymczasem eksperci wskazują, że ten krok niekoniecznie byłby najlepszym kierunkiem dla tej największej wyspy świata będącej autonomiczną częścią Danii. Wskazują, że korzystniejsza byłaby współpraca wojskowa ze Stanami Zjednoczonymi po dołączeniu wyspy do Unii Europejskiej (Grenlandia wyszła z EWG, poprzedniczki UE).
Trump eskaluje naciski na Grenlandię
- Myślę, że ją zdobędziemy – powiedział w sobotę dziennikarzom na pokładzie Air Force One nowo mianowany 47. prezydent USA. I dodał, że 57 tys. mieszkańców wyspy „chce być z nami”, czyli z USA.
Tego samego dnia na wiecu w Las Vegas Donald Trump zapowiedział, że USA „w niedalekiej przyszłości staną się większe”. Nie podał szczegółów, jednak z jego wyborczych zapowiedzi wynika, że w polu zainteresowania są: Kanada, Grenladia oraz Kanał Panamski, co wywołało już silne napięcie w relacjach USA z rządami Kanady, Danii oraz Panamy. W ubiegłym tygodniu do mediów przeciekły zaś relacje z „ognistej” rozmowy telefonicznej Trumpa z duńską premier Mette Frederiksen, podczas której Dunka miała podkreślać, że Grenlandia nie jest na sprzedaż, ale rozmowa miała pójść „źle”, i to nie dla USA. Sprawa jest tym bardziej delikatna, że w swoich wypowiedziach sprzed inauguracji Trump nie wykluczył użycia siły.
Zakusy amerykańskiego prezydenta i powtarzające się od II Wojny Światowej propozycje przehandlowania Grenlandii na rzecz USA, to jedno. Jej przynależność do UE to druga sprawa. Nie jest powszechnie wiadomo, że Grenlandia już do UE należała, a ściśle rzecz biorąc weszła do Wspólnot Europejskich w 1973. Jednak w 1985 w referendum mieszkańcy autonomicznej już wtedy wyspy opowiedzieli się za wystąpieniem. - Zostało to zaakceptowane przez rząd w Kopenhadze oraz władze Wspólnoty. Grenlandia jest dziś traktowana jako terytorium specjalne, ma pewne przywileje handlowe i otrzymuje pomoc z UE – mówi Małgorzata Bonikowska, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Zdaniem innych naszych rozmówców, dołączenie do UE dałoby Grenlandii pewien bufor bezpieczeństwa dla współpracy z USA, ale czy tak mały pod względem liczby mieszkańców kraj może w ogóle dołączyć do Wspólnoty? Na to pytanie odpowiedziała redakcji „Rzeczpospolitej” Komisja Europejska. Z odpowiedzi wynika, że piłka jest po stronie samej Grenlandii.