Polskie firmy nie uciekły spod bomb. Inwestują w Ukrainie ogromne pieniądze

Ukraina po zakończeniu wojny może stać się taką szansą dla polskich firm, jak Polska dla niemieckich na początku lat 90.

Aktualizacja: 19.11.2024 06:15 Publikacja: 19.11.2024 04:33

Polskie firmy nie uciekły spod bomb. Inwestują w Ukrainie ogromne pieniądze

Foto: AFP

Po 1000 dniach od rosyjskiej agresji na Ukrainę polski biznes wciąż liczy na szerokie otwarcie współpracy gospodarczej ze wschodnim sąsiadem. – Jesteśmy w krytycznym momencie dla perspektyw zakończenia tego konfliktu. Ale jeśli zakończy się aktywna faza wojny i dojdzie do zawieszenia broni, to Ukraina stanie się taką szansą dla polskich firm, jak Polska dla niemieckich na początku lat 90. – uważa Jakub Karnowski, pierwszy wiceprezes ukraińskiego Kredobanku.

Czytaj więcej

Polska zbrojeniówka nie podbije Ukrainy. Przełomu nie ma i nie będzie

Choć wojna nie wygasa, polskie firmy nie wycofują się z Ukrainy. – Staramy się utrzymać tam dobrych pracowników, ale wegetujemy i czekamy na lepsze czasy – przyznaje Ryszard Florek, współwłaściciel Fakro. Według Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej (PUIG) od początku wojny polscy przedsiębiorcy zarejestrowali tam niemal 300 spółek kapitałowych. – Choć większość o niewielkim kapitale, to jednak są przyczółkami do dalszej ekspansji – podkreśla Jacek Piechota, prezes PUIG. W tym czasie wartość polskich inwestycji w Ukrainie wyniosła prawie 200 mln dol. Wzrosła wymiana handlowa, sięgając w 2023 r. 15 mld dol.

Współpraca gospodarcza między Polską a Ukrainą. Widać niewielki postęp

Ale polsko-ukraińskie relacje biznesowe, zważywszy na bliskość geograficzną i polityczną, mogłyby być lepsze. Choć w marcu wznowiła prace międzyrządowa polsko-ukraińska komisja ds. współpracy gospodarczej, która przez osiem poprzednich lat zebrała się zaledwie trzy razy, to kolejne posiedzenie zaplanowane na październik odwołano z powodu zmian kadrowych po stronie ukraińskiej. Niewiele przyniosły też zapowiedzi szefów rządów Polski i Ukrainy po styczniowej wizycie premiera Donalda Tuska w Kijowie, gdzie zapowiadano wspólne inwestycje m.in. w produkcję broni oraz amunicji. Projekt związany z produkcją materiałów wybuchowych trafił na Litwę. Z kolei wielomiesięczna blokada granicy przekierowała ukraiński tranzyt do UE do Rumunii i na Węgry. – Granica to dziś bariera dla wzrostu naszych obrotów – twierdzi Piechota.

Dla perspektyw polskich przedsiębiorstw zainteresowanych ukraińskim rynkiem kluczowa będzie możliwość zaangażowania się w odbudowę kraju po zakończeniu wojny. Polska Agencja Inwestycji i Handlu zgromadziła w swojej bazie już 3022 zainteresowane tym firmy, np. z branży budowlanej, IT/ICT, maszynowej, żywności, farmaceutycznej i sprzętu medycznego oraz motoryzacyjnej. Gotów do pracy jest m.in. Unibep, który postawił galerie handlowe w Charkowie i Kijowie, a na granicy ukraińsko-polskiej buduje przejście graniczne Szeginie. – Możemy wykorzystać swoją wiedzę, potencjał i znajomość rynku w inwestycjach dla sektora prywatnego i publicznego. Ale dopiero po zapewnieniu bezpieczeństwa pracownikom i bezpieczeństwa finansowego inwestycji – zastrzega Leszek Gołąbiecki, wiceprezes Unibepu.

Wciąż spore ryzyko inwestowania w Ukrainie

Według Krajowej Izby Gospodarczej (KIG) doświadczenia polskich przedsiębiorców na ukraińskim rynku związane z niestabilnością przepisów, arbitralnymi decyzjami urzędników, niskim morale płatniczym czy kłopotami z ochroną kapitału i własności intelektualnej wskazują na konieczność zachowania ostrożności. – Choć w ostatnich latach Ukraina zrobiła postępy w naprawie otoczenia gospodarczego, to pozostaje pytanie, czy ten postęp będzie trwał i kiedy osiągnie poziom uznawany przez naszych przedsiębiorców za wystarczający, by czuć się bezpiecznie na tamtym rynku – mówi Piotr Soroczyński, główny ekonomista i dyrektor biura polityki gospodarczej KIG.

Jak podkreśla PUIG, polskim firmom w Ukrainie już mocno pomaga Bank Gospodarstwa Krajowego i KUKE. Ale możliwości ekspansji na ukraiński rynek znacznie szerzej otworzyłby unijny program Ukraine Facility, mający przyciągnąć inwestycje poprzez zapewnienie wartych 7 mld euro gwarancji i mieszanego finansowania. – Czekamy na decyzje polskiego rządu dotyczące naszego udziału w programie. To kluczowa sprawa, bo jeżeli tanie kredyty i tanie gwarancje stać będą za biznesem z Niemiec, Włoch czy Francji, a za naszym nie, to zamówienia do naszych firm nie popłyną – ostrzega Jacek Piechota.

Gospodarka
Czy polska prezydencja obudzi gospodarkę Europy
Gospodarka
Ekonomiści o prognozach i wyzwaniach dla polskiej gospodarki. „Czasu już nie ma”
Gospodarka
Kim Dzong Un zarabia miliardy dolarów na wojnie Putina. Rosja płaci nie tylko walutą
Gospodarka
Jest 15. pakiet sankcji UE wobec Rosji. Znamy szczegóły
Materiał Promocyjny
Nest Lease wkracza na rynek leasingowy i celuje w TOP10