Obecnie brytyjski rząd opowiada się najmocniej za opcją, która zakłada, że gdy hurtowe ceny gazu wzrosną powyżej określonego poziomu, koszty dla dostawców energii byłyby pokrywane z budżetu państwa i w ten sposób nie musieliby oni przerzucać kosztów na odbiorców. Firmy energetyczne musiałyby jednak oddawać pieniądze rządowi, gdy ceny hurtowe spadają poniżej ustalonego poziomu, to oznacza, że poniesione z budżetu wydatki mogłyby się w ciągu kilku lat zwrócić – pisze "Financial Times".
Ta propozycja, którą promują firmy energetyczne, jest określana przez rządowych insiderów jako „prawdopodobna” i „logiczna”, ale przyznają oni, że takie rozwiązanie ma też wiele wad.
Kanclerz ds. skarbu Rishi Sunak przyznaje, że może to narazić podatnika na ryzyko, jeśli ceny hurtowe utrzymają się na wysokim poziomie pisze „FT”. Bez działań ze strony Downing Street pułap cenowy rachunków za energię dla brytyjskich gospodarstw domowych może wzrosnąć z 1277 funtów rocznie do ponad 1900 funtów w kwietniu – napędzając inflację – i na dodatek nastąpi w tym samym czasie, gdy zaczną obowiązywać podwyżki podatków – przypomina dziennik.
5 maja w Anglii odbędą się wybory lokalne, które mogą zadecydować o losach rządu Borisa Johnsona. Zdaniem dziennika premier zrobi wszystko by ich nie przegrać.
Czytaj więcej
Druga na liście największych gospodarek w Europie miała wreszcie odetchnąć od rygorów UE, a miejsca pracy wrócić do Brytyjczyków.