Rynek żyje w środę informacją o planowanych roszadach własnościowych w Comarchu. Rodzina Filipiaków wraz z funduszem CVC Capital Partners chcą ogłosić wezwanie. Oferują 315,4 zł za akcję. Na wieść o tym notowania Comarchu wystrzeliły i obecnie wynoszą 320 zł (+12 proc.). Rośnie cały indeks branżowy WIG-informatyka, na czele z największą spółką w tym indeksie, czyli Asseco Poland. Poprosiliśmy jej prezesa Adama Górala o komentarz do najnowszych informacji.
- Ta transakcja jest dowodem na to, że polskie firmy tworzące własne oprogramowanie są w kręgu zainteresowań poważnych inwestorów. Wejście takiego gracza jak CVC do akcjonariatu pokazuje dalszą wiarę w perspektywy rozwoju Comarchu – komentuje Adam Góral. Podkreśla, że to również potwierdzenie faktu, iż prof. Janusz Filipiak, wraz z rodziną i menedżerami, stworzył sprawną i cenioną firmę informatyczną, z produktami, które z powodzeniem mogą być oferowane na rynkach zagranicznych.
- Osobiście, zawsze smuci mnie fakt, że jakaś firma opuszcza polską giełdę. Ale cieszy mnie to, że rodzina oraz menedżerowie zostają w firmie i nadal to będzie polska firma – podsumowuje Góral.
Dlaczego rodzina Filipiaków sprzedaje Comarch
Analitycy oceniają, że cena zaoferowana przez wzywających wydaje się być na odpowiednim poziomie.
- Po przeprowadzeniu szeregu niezbędnych decyzji, od zamknięcia nierentownych projektów przez sprzedaż nieproduktywnych aktywów, aż po optymalizację zatrudnienia, chcąc zapewnić znaczącą przewagę konkurencyjną na międzynarodowych rynkach, rodzina Filipiaków podjęła decyzję o współpracy z CVC Capital Partners – argumentuje prezes Comarchu, Anna Pruska.