Wydawało się, że byki na dobre wracają na GPW. Po udanej środowej sesji, kiedy to Warszawa błyszczała na europejskiej mapie, na początku czwartkowych notowań byliśmy na dobrej drodze by powtórzyć ten scenariusz. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło.

Stracona szansa GPW

Wyraźne wzrosty widzieliśmy w zasadzie jedynie w trakcie pierwszej godziny notowań. WIG20 zyskiwał wtedy około 0,8 proc. i tym samym znalazł się powyżej poziomu 2500 pkt, po raz pierwszy od początku czerwca. Jak się później jednak okazało radość z tego powodu była przedwczesna. Im dłużej trwała sesja tym zapał byków topniała w oczach. Nasz główny indeks systematycznie oddawał poranne zyski i w południe w zasadzie nic z nich już nie zostało. Na pocieszenie pozostaje fakt, że niedźwiedzie też nie poszły za ciosem. Druga połowa notowań upływała więc pod znakiem niewielkich zmian przy poziomie zamknięcia z środy. Nawet powrót Amerykanów po dniu przerwy nie był w stanie zmobilizować inwestorów, do bardziej wyrazistych ruchów. Niedźwiedzie co chwila prawda próbowały przejąć inicjatywę, ale robiły to jednak bardzo nieudolnie. 

Czytaj więcej

Złoty silny głównie względem franka

Ostatecznie WIG20 zamknął notowania 0,2 proc. nad kreską, ale pozostał poniżej 2500 pkt. W następnych dniach zobaczymy, czy powiedzenie o niewykorzystanych szansach, które lubią się mścić będzie miało zastosowanie nie tylko na boisku piłkarskim, ale też i na giełdowym parkiecie. Mieszane nastroje panowały wśród średnich i małych firm. mWIG40 spadł 0,4 proc., zaś sWIG80 urósł 0,5 proc.

Drożejące surowce

Na rynku walutowym wydarzeniem dnia była decyzja szwajcarskiego banku centralnego o kolejnej obniżce stóp procentowych. Doprowadziła ona do przeceny franka na szerokim rynku. W czwartek drożały także surowce. O około 1 proc. drożała ropa naftowa, której odmiana WTI zbliżyła się do poziomu 81,5 USD za baryłkę. W górę poszły także ceny metali szlachetnych. Złoto po południu drożało o 1,3 proc. do 2360 USD za uncję. Srebro zyskiwało z kolei blisko 3 proc. i kosztowało 30,6 USD.