Wczorajsza sesja na GPW przyniosła lekkie schłodzenie nastrojów, chociaż bycze akcenty podczas niej też były. WIG był blisko ustanowienia nowego historycznego szczytu. Ostatecznie do tego nie doszło, ale sprawa nie jest przegrana. Prognozy rynkowe zakładają, że nowy szczyt jest jedynie kwestią czasu, a i postawa inwestorów na początku czwartkowej sesji pokazuję, że ci, przynajmniej na razie nie mają ochoty do pogłębiania przeceny.
- Wraz z ostatnimi wzrostami wycen największych spółek oraz aprecjacją polskiej waluty, WIG20USD dotarł do długoterminowej linii trendu spadkowego. Mowa o górnym ograniczeniu kanału, jaki od kilkunastu lat dominuje nad Wisłą i za każdym razem blokuje dalszą hossę. W ostatnich dniach bykom udało się wypchnąć indeks na nowe, roczne maksima. Jest to duży krok, ale jeszcze nie przełomowy. We wrześniu 2021 r. oraz na początku 2018 r., bykom także udało się zdobyć nowe maksima łamiąc opory. Jednakże zabrakło wsparcia szerokiego rynku. W 2018 r. we wzrostach, podobnie jak obecnie, nie uczestniczyły małe spółki. sWIG80 oddalał się na południe, kiedy WIG20USD atakował szczyty. Czy tym razem popyt okaże się na tyle zdeterminowany, aby pokonać stare strachy, to się dopiero okaże - wskazuje Piotr Neidek, analityk BM mBanku.