Ciemne chmury nad polską walutą

- W obecnych warunkach rynkowych prognozowanie powrotu do mocnego złotego ma bardzo wątłe podstawy - pisze Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu

Publikacja: 18.11.2008 07:50

Ciemne chmury nad polską walutą

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

Ostatnie dostępne dane o bilansie płatniczym za wrzesień zasługują na uwagę nie tylko dlatego, że pokazują kolejny wzrost deficytu na rachunku bieżącym (o 0,3 pkt proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem) do 5,1 proc. PKB. Nie jest to wiadomość zaskakująca, ale w tych ciężkich czasach dość nieprzyjemna.

Dla perspektyw złotego niepomiernie ważniejsze wydają się jednak szybko postępujące zmiany w strukturze finansowania deficytu napływem kapitału. Ocena przez inwestorów poziomu bezpieczeństwa deficytu zależy bowiem nie tylko – i nawet nie przede wszystkim – od jego wielkości w relacji do PKB. Tu w przypadku krajów Unii Europejskiej znajdujących się poza strefą euro za bezpieczną granicę uchodzi 5 proc. PKB. Równie ważne jednak, jeśli nie ważniejsze, jest finansowanie deficytu napływem inwestycji bezpośrednich. Im wyższy współczynnik pokrywania deficytu przez bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI), tym oczywiście bezpieczniej, a tym samym premia pobierana przez inwestorów za ryzyko przy finansowaniu mniejsza.

Jeszcze w sierpniu nasz deficyt na rachunku obrotów bieżących (C/A) był pokrywany aż w 68 proc. przez napływ inwestycji bezpośrednich. We wrześniu jednak udział FDI w finansowaniu deficytu spadł już do 41 proc. Rzut oka na skumulowany trend nie pozostawia nam przy tym zbyt wielu złudzeń. Tzw. rolling coverage ratio (pokazujące trend udziału finansowania deficytu na rachunku bieżącym napływem inwestycji bezpośrednich), które jeszcze na początku 2008 r. roku sięgało 85 proc., spadło obecnie do ok. 55 proc.

Trzeba podkreślić, że spadający udział bezpośrednich inwestycji zagranicznych w finansowaniu deficytów na rachunku bieżącym nie jest w tych trudnych czasach powszechnego poszukiwania kapitału cechą wspólną dla całego segmentu krajów rozwijających się (emerging markets) w naszym regionie. Czechy pokrywają swój deficyt niezmiennie w 98 proc. napływem inwestycji bezpośrednich. A Turcja zwiększyła właśnie swój napływ FDI z 33 proc. do 55 proc. deficytu na rachunku obrotów bieżących.

Przy prognozowaniu kursu złotego wypada też wziąć pod uwagę nasze wyjątkowo duże w przyszłym roku potrzeby finansowania zewnętrznego brutto (GEFR). Te potrzeby, sumujące konieczne finansowanie deficytu na rachunku obrotów bieżących oraz finansowanie i refinansowanie sektora publicznego i prywatnego importem kapitału z zagranicy, szacowane są w przypadku Polski w roku 2009 r. na niebagatelną kwotę 114 mld dol. (wobec szacowanych na ten rok ok. 70 mld dol.).

Wydaje się, że w tych warunkach rynkowych, nawet z pominięciem oczekiwań na obniżki stóp procentowych przez RPP, prognozowanie powrotu do mocnego złotego ma bardzo wątłe podstawy.

W Polsce mamy dziś rosnący deficyt na rachunku bieżącym,spadek udziału bezpośrednich inwestycji zagranicznych w finansowaniu tego deficytu, największe w regionie – poza Rosją – potrzeby finansowania zewnętrznego brutto na rok 2009. Wszystko to, osadzone w szybko pogarszających się warunkach makroekonomicznych w kraju i za granicą, oznaczać musi rosnące prawdopodobieństwo trwałego osłabienia złotego. Już w niezbyt odległej perspektywie kurs euro zagościć może na dłużej na poziomie zbliżonym do 3,97 zł.

Ostatnie dostępne dane o bilansie płatniczym za wrzesień zasługują na uwagę nie tylko dlatego, że pokazują kolejny wzrost deficytu na rachunku bieżącym (o 0,3 pkt proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem) do 5,1 proc. PKB. Nie jest to wiadomość zaskakująca, ale w tych ciężkich czasach dość nieprzyjemna.

Dla perspektyw złotego niepomiernie ważniejsze wydają się jednak szybko postępujące zmiany w strukturze finansowania deficytu napływem kapitału. Ocena przez inwestorów poziomu bezpieczeństwa deficytu zależy bowiem nie tylko – i nawet nie przede wszystkim – od jego wielkości w relacji do PKB. Tu w przypadku krajów Unii Europejskiej znajdujących się poza strefą euro za bezpieczną granicę uchodzi 5 proc. PKB. Równie ważne jednak, jeśli nie ważniejsze, jest finansowanie deficytu napływem inwestycji bezpośrednich. Im wyższy współczynnik pokrywania deficytu przez bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI), tym oczywiście bezpieczniej, a tym samym premia pobierana przez inwestorów za ryzyko przy finansowaniu mniejsza.

Finanse
Światowe giełdy wciąż w panice. Warszawa powoli odrabia straty
Finanse
Z mObywatelem za rok za granicę. A bot wypełni wniosek i umówi wizytę w urzędzie
Finanse
Goldman Sachs: Złoto będzie po 3300 dolarów za uncję
Finanse
Chwilowa burza finansowa w Turcji
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Finanse
Załamanie liry i giełdy tureckiej po aresztowaniu przywódcy opozycji