Środki komunikacji miejskiej stanęły wczoraj w największych czeskich miastach. Nie jeździły autobusy i tramwaje, po raz pierwszy w historii przestało pracować praskie metro. Protest dotknął także czterech polskich pociągów, które nie wyjechały do Czech.
Związkowcy protestowali przeciw wdrażanym reformom systemu społecznego i emerytalnego (wiek emerytalny ma być wydłużony do 65 lat w terminie do 2030 r.), służby zdrowia oraz zmianom podatkowym. Według planów rządowych pracownicy komunikacji miejskiej mają być pozbawieni szeregu ulg, w tym bezpłatnych przejazdów i talonów na żywność. Do strajku transportowców dołączyły szkoły i opieka zdrowotna.
Podczas akcji protestacyjnej w Pradze doszło do incydentu: minister finansów i autor planu oszczędnościowego Miroslav Kalousek został obrzucony jajami i pomidorami.
Z powodu strajku premier Czech Petr Necas odwołał udział w spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej w Bratysławie, a prezydent Vaclav Klaus musiał zrezygnować z przyjęcia z okazji 70. rocznicy urodzin.