Na ten film czekaliśmy długo. W połowie ubiegłego roku „Sweat" Magnusa von Horna znalazł się wśród 57 tytułów zakwalifikowanych do oficjalnego programu w Cannes. Wielki sukces, ale trwała pandemia i festiwal nie odbył się. „Sweat" ma więc prawo wykorzystywać prestiżową festiwalową etykietkę z palemką, ale jego twórcy nie mogli cieszyć się z oklasków po seansach czy z setek recenzji w światowej prasie.
Potem były wyróżnienia na przeglądach w Palić, Makao, Chicago, Srebrne Lwy i pięć nagród na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych, który odbył się online, a prawo do obejrzenia „Sweat" mieli tylko jurorzy. Film dostał też laury na innych festiwalach. A polscy widzowie mogą go poznać dopiero teraz.