— Spędziłam w ośrodkach dla astronautów dwa lata. Poznałam ludzi, którzy przygotowywali się do pierwszej misji, ale i takich którzy brali już udział w kilku badawczych, pozaziemskich wyprawach. Zaskoczyło mnie, że oni są inni niż w większości filmów i w naszych wyobrażeniach. Fantastyczni, odważni – to prawda. Ale niewiele mają z superherosów. Za swoją pasję płacą wysoką cenę. Lecą w przestworza i teoretycznie powinni tam stać się rodzajem bezbłędnie funkcjonujących maszyn. Psychicznie odciąć się od świata. Ale tak naprawdę nie można się wyzuć z wrażliwości. Więc brakuje im wszystkiego: śmiechu dziecka, dźwięków i kolorów ziemi — mówi reżyserka.