Baby są jakieś inne — Adam Miauczyński znów narzeka

Marek Koterski, twórca osobny i konsekwentny, przez 20 lat kręcił groteskowe, ale w istocie bardzo smutne opowieści o szarej codzienności, zwykłych troskach i bezrefleksyjnym bytowaniu ćwierćinteligentów z dobranymi na ich miarę marzeniami i wybuchami emocji

Aktualizacja: 13.10.2011 10:05 Publikacja: 13.10.2011 09:04

Baby są jakieś inne — Adam Miauczyński znów narzeka

Foto: kino świat

Czytaj też - Duet popaprańców

Z pasją dociekliwego badacza ukazywał frustracje i pustkę egzystencji swoich bohaterów, zawsze nazywających się Adaś Miauczyński, choć granych przez różnych aktorów (Kondrat, Wysocki, Pazura, Chyra). Po sześciu latach nieobecności Adaś powrócił w „Baby są jakieś inne" ucieleśniony przez Adama Woronowicza, a także, przewrotnie, jako podpisany w czołówce scenarzysta.

Fabuła jest tym razem niezmiernie prosta. Miauczyński i ten Drugi (Więckiewicz) jadą razem nocą samochodem. Nie wiemy, kim są, jakie są relacje między nimi ani dokąd i po co jadą. Przez ok. 90 proc. czasu ekranowego nie opuszczają pojazdu i gadają, gadają, gadają...

Film zaczyna się sceną, w której ktoś zajeżdża im drogę. Sygnalizuje chęć skrętu w prawo, ale skręca w lewo. Kierowcą jest kobieta, co wyzwala to w mężczyznach lawinę narzekań i wspomnień o „babach za kierownicą". A potem idzie już z górki. Katalog zarzutów wobec odmiennej płci rozszerzy się do monstrualnych rozmiarów.

Przytaczając przykład za przykładem, panowie się nakręcają. W kobietach denerwuje ich wszystko. Od przeszukiwania bez rezultatów zbyt dużych torebek, używania kart płatniczych do opłacenia małych rachunków, nadmiernej gadatliwości i podwójnych nazwisk dziennikarek telewizyjnych, po przymierzanie możliwości seksualnych partnerów do wyimaginowanych standardów zaczerpniętych z poradników dla pań.

Adaś sprawia wrażenie intelektualisty: oskarżenia stara się formułować kompleksowo i podpierać je statystykami, odwołuje się do badań naukowych. Drugi jest bardziej prostolinijny, chwilami nawet wulgarny, jego oskarżenia roją się od gramatycznych błędów. Ale co do istoty rzeczy, obaj zgadzają się całkowicie. Z ich niekończących się dialogów wynika jedno: żyjemy w świecie współczesnej „Seksmisji". Kobiety, na pozór istoty irracjonalne, dobrze wiedzą, czego chcą – pełnej władzy nad mężczyznami. Im zaś już tylko się wydaje, że jeszcze coś od nich zależy.

Komediodramat, Polska 2011, scen. i reż. Marek Koterski

Film
Czy Oscary trafią do sztucznej inteligencji?
Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007