Film Yorgosa Lanthimosa jest opowieścią o wyzwalaniu się kobiety w męskim, patriarchalnym świecie. Bohaterka, jak Frankenstein, jest tu wytworem szalonego naukowca. Uczy się kolejnych słów, stawiania kroków, najpierw koślawych, potem coraz bardziej płynnych. Ucieka od swego „stwórcy”, by poznać świat, o którym nie ma żadnej wiedzy. Popełnia błędy, ale staje się coraz bardziej świadomą osobą. Wyrabia sobie własne zdanie na każdy temat, nie widzi potrzeby podporządkowywania się komukolwiek. Chce sama stanowić o sobie. „Biedne istoty” są peanem na cześć prawa człowieka do wolności, do życia w zgodzie ze sobą. Odbierając nagrodę Yorgos Lanthimos zadedykował ją swojej aktorce Emmie Stone, bez której jego filmu by nie było.
Nagroda dla Agnieszki Holland za film "Zielona granica"
Ale weneckie jury nie odwróciło się też od najbardziej palących problemów współczesności. Nagroda Specjalna Jury dla „Zielonej granicy” Agnieszki Holland to ukłon w stronę kina ważnego, nieobojętnego na problemy świata.
Opowieść z granicy polsko-białoruskiej widziana oczami uchodźców, strażników granicznych, aktywistów niosących pomoc i kobiety, która na wschodniej rubieży chciała znaleźć spokój po życiowej tragedii, ale nie mogła pozostać obojętna na los umierających w lesie ludzi – robi ogromne wrażenie.
—Nie było łatwo ten film zrobić – mówiła Holland i po podziękowaniach współpracownikom dodała:
— Od 2014 roku, gdy zaczął się kryzys uchodźczy około 60 tysięcy osób zginęło próbując przedostać się do Europy. Gdy teraz tu siedzimy, sytuacja, jaką pokazałam w filmie, trwa nadal. Ludzie wciąż ukrywają się w lasach, odzierani z godności, z praw człowieka, bezpieczeństwa. Niektórzy z nich umierają. Tu, w Europie. Nie dlatego, że nie mamy środków, by im pomóc. Dlatego, że nie chcemy tego zrobić. Na szczęście są też w Europie i w Polsce ludzie, którzy pomagają wierząc, że ich obowiązkiem jest zachować człowieczeństwo. Dlatego dedykujemy ten film wszystkim aktywistom – od Polski do Lampeduzy.