Leonardo DiCaprio, najlepszy aktor
Nareszcie jest statuetka, a miał do tej pory sześć nominacji. Oscar należał mu się już za rolę upośledzonego chłopca z „Co gryzie Gilberta Grape'a", którego zagrał jako 19-latek. Albo w ubiegłym roku za brawurową kreację w „Wilku z Wall Street". Dostał go dopiero teraz, gdy w „Zjawie" zagrał trapera z początku XIX wieku Hugh Glassa. Ta rola zmusiła DiCaprio do poświęceń: wskakiwania do lodowatej wody, jedzenia wątroby bizona, która zmoczona ważyła kilkadziesiąt kilogramów. A wreszcie do stworzenia kreacji niemal bez słów. W czasie konferencji prasowej pytano aktora o początki jego kariery. – Wyrosłem we wschodniej części Los Angeles, niedaleko hollywoodzkich studiów – odpowiedział. – Od zawsze mnie tam ciągnęło, a rodzice mi pomogli, bo odkąd skończyłem cztery lata, wozili mnie po szkole na zdjęcia próbne i przesłuchania. Od dziecka kochałem opowiadać historie. I tak zostało. A „Zjawa" była ku temu wyjątkową okazją. Odbyliśmy razem podróż, której nigdy nie zapomnę. Odbierając statuetkę, Leonardo DiCaprio mówił o zagrożeniach dla ludzkości wynikających ze zmian klimatycznych. – Na tej scenie oglądają mnie setki milionów ludzi. A ekologia jest ważną częścią mojego życia. W czasie, gdy grałem u Alejandro, realizowałem też dokument o zmianach klimatycznych. Podróżowałem na Grenlandię, do Chin, do Indii, żeby rozmawiać z ekspertami. Jestem przekonany, że dzisiaj trzeba działać. Zegar tyka. Podczas zbliżających się amerykańskich wyborów powinniśmy głosować na liderów, którzy to rozumieją i dbają o przyszłość cywilizacji i świata. A o swoim Oscarze powiedział zwyczajnie: – W tym roku naprawdę odczułem ogromne wsparcie zarówno ze strony publiczności, jak i kolegów. I cóż mogę powiedzieć? Tylko tyle, że jestem ogromnie wdzięczny.
Brie Larson, najlepsza aktorka
Ma 26 lat. Urodziła się w Sacramento w Kalifornii. Zaczęła grać jako dziewięcioletnie dziecko w programie telewizyjnym „Tonight Show with Jay Leno". Potem były seriale telewizyjne, nagrana płyta, drobne role w filmach. Ale sławna stała się w tym roku, gdy w „Pokoju" wcieliła się w dziewczynę porwaną przez nieznajomego mężczyznę, przetrzymywaną i gwałconą przez siedem lat. Matkę pięcioletniego chłopca, który po ucieczce musi stawić czoło światu, którego nigdy nie poznał. Za tę rolę dostała już wcześniej Złoty Glob i BAFTĘ.
– Jaki mamy miesiąc? – pytała na konferencji prasowej, trzymając w ręku Oscara. – Luty? Rok temu jeszcze nie wiedziałam do końca, kim jestem. Spędziłam rok, przygotowując się do roli w „Pokoju". A po zdjęciach stałam się kimś innym. Teraz stoję przed wami. I to jestem ja. Czuję się silna. Dojście do tego miejsca zajęło mi 20 lat, pokonałam wiele zakrętów. Czasem byłam elastyczna, czasem bardzo uparta. Nauczyłam się, by nie oczekiwać zbyt wiele, ale jednocześnie mieć przed sobą piękny horyzont i iść ku niemu.
Przyznała jednak, że droga do sukcesu nie była usłana różami.
– Najtrudniejsze były chwile, gdy brałam udział w zdjęciach próbnych i słyszałam: „Wszystko w porządku, tylko wróć do nas w minispódniczce i na obcasach".