Rzadko się zdarzają werdykty tak bliskie odczuciom krytyków i widzów. Ze stojącego na bardzo wysokim poziomie tegorocznego konkursu jury obradujące pod przewodnictwem Rubena Ostlunda wybrało najpiękniejsze perełki.
Złotą Palmę odebrała Justine Triet, twórczyni znakomitego filmu „Anatomia upadku”. Francuzka opowiedziała o rodzinnej tragedii, gdy z poddasza domu we francuskich Alpach wypada mężczyzna. Żona, pisarka, zostaje oskarżona o morderstwo, a Triet tak prowadzi film, że niezależnie od wyroku sądu to widz musi sobie odpowiedzieć na pytanie: zabiła czy nie? „Anatomię upadku” można nazwać kryminałem lub dramatem sądowym. Ale taka etykietka byłaby właściwie krzywdząca. Triet opowiedziała o współczesnej moralności, o tym, co może kryć zwyczajna, wydawałoby się świetnie prosperująca rodzina. Zapytała czym jest prawda i czy jesteśmy w stanie do niej dojść. Fantastyczne, nieoczywiste kino.