Szalony obraz, w którym świeżo upieczeni maturzyści postanawiają zrobić megaimprezę w nadmorskiej miejscowości, w domu należącym do rodziny jednego z nich. Zmęczeni pandemią, lockdownami, naukowymi wyzwaniami - chcą się zabawić. Szybko jednak okazuje się, że dom zapełnia się niezliczoną liczbą gości, a wszystko staje się coraz bardziej nieprzewidywalne i niebezpieczne.
Polski horror o zombie? Duża odwaga, ale tej nigdy Xaweremu Żuławskiemu nie brakowało. Jednak dla tego reżysera horror tylko dla postraszenia widza to za mało. „Apokawixa” staje się kotłem, z którego każdy wyciągnie coś dla siebie. Opowieść o dojrzewaniu? Krzyk o ochronę środowiska? Diagnoza niebezpiecznej zachłanności świata po pandemii? Nierówności społeczne? Bunt przeciw wszystkiemu i wszystkim? Szalona rozrywka? Proszę bardzo. Odradzam jednak ten film widzom, którzy wolą opowieści prostsze, łatwiejsze i przyjemniejsze, a widząc na plakacie nazwisko Romero, uciekają z przed kina.