Gaża Toma Cruise’a za występy w dwóch kolejnych częściach „Mission: Impossible – Dead Reckoning”, które będą kręcone w latach 2023-2024, ma być – jak na gwiazdę – „skromna”. Wyniesie w granicach 12-14 mln za film. Ale tak naprawdę to dopiero początek zarobków aktora. Cruise podpisuje bowiem umowę, w myśl której czerpie również dochody z zysków. I to od pierwszego dolara czyli zanim jeszcze studiu zwróci się koszt produkcji. Eksperci szacują, że np. za rolę w „Top Gun. Maverick” gwiazdor wzbogaci się łącznie o ok. 100 mln dolarów. Film jest wielkim przebojem kasowym, już dzisiaj osiągnął niebotyczny wynik 1,2 mld dolarów z dystrybucji w kinach, a przecież do tego dojdą wkrótce wpływy ze sprzedaży DVD i blu-raya oraz ze streamingu.
Jeden z szefów studia w rozmowie z dziennikarzem branżowego pisma „Variety” stwierdził, że jego firma w pełni akceptuje taki kontrakt aktora. „Większość wykonawców nie jest warta pieniędzy, jakie im się płaci – mówi. – Ale wysokie zarobki Toma Cruise’a i może jeszcze Dwayne’a Johnsona są w pełni uzasadnione”. Chodzi zresztą nie tylko o nazwisko przyciągające widzów do kin. Cruise słynie z tego, że nigdy nie odmawia promowania swoich filmów na całym świecie. Jeździ na premiery i festiwale, rozmawia z dziennikarzami. Co prawda nie udziela wywiadów prasowych, ale nie ma nic przeciwko konferencjom prasowym, sesjom fotograficznym i rozmowom przed kamerami. Choć trzeba zaznaczyć, że Cruise ma pozycję wyjątkową – gra w filmach, w których przyciąga widzów własną twarzą. Wielu aktorów wcielających się w superbohaterów z marvelowskich ekranizacji komiksów ma oblicza schowane za rozmaitymi maskami i mocną charakteryzacją.
Wyjątkowa jest również pozycja Cruise’a, któremu nie zaszkodziły nawet afery małżeńskie i związki ze scjentologami. Inni najczęściej muszą się zadowolić samą gażą. Też zresztą niemałą, choć trzeba przyznać, że niewiele się ona zmieniała w ostatnich dziesięcioleciach. Największe gwiazdy od dawna podpisują umowy na wynagrodzenie w wysokości ok. 20 mln dolarów. Tyle wynosiła gaża Jima Carreya w 1996 roku za występ w filmie „The Cable Guy”.
Dziś jednak zarobki gwiazd poszły w górę, głównie dzięki konkurencji platform streamingowych. I tak na przykład Leonardo DiCaprio grając w nowym filmie Martina Scorsese „Killers of the Flower Moon”, podpisał umowę na 30 milionów dolarów. Podobną sumę zarobi Brad Pitt za to, że zasiądzie za kierownicą Formuły 1 w projekcie Josepha Kosinskiego. Aż 35 milionów dolarów dostanie Will Smitha za występ w thrillerze „Emancypacja”.
Z kolei Netflix zapłaci 20 milionów dolarów Chrisowi Hemsworthowi za zagranie w „Ekstrakcji”. W sytuacji, w której sieci streamingowe zaczęły produkować własne filmy, stawki poszły nieco w górę również w wielkich studiach. Za rolę w „Czarnym Adamie”, którego premierę Warner Bros. zapowiedział na październik 2022, Dwayne Johnson miał ponoć dostać 22,5 mln dolarów. Poza tym aktor jest współproducentem filmu, a wreszcie ma otrzymać wynagrodzenie za promocję tego tytułu w swoich mediach społecznościowych.