"Mamuśki mają wychodne": Sprawdzony pomysł można sprzedać kilka razy

"Mamuśki mają wychodne" to wakacyjna komedia, wpisująca się w modny ostatnio rozrywkowy nurt.

Aktualizacja: 18.08.2017 20:53 Publikacja: 17.08.2017 18:00

Foto: Kino Świat

Zaczęło się od tego, że Jon Lucas i Scott Moore, twórcy kultowej komedii o wieczorze kawalerskim „Kac Vegas”, postanowili zająć się kobietami. Ich „Złe mamuśki” były rubaszną, ale zwariowaną opowieścią o trzech paniach, których dzieci chodzą do tej samej szkoły. Jedna próbowała połączyć rolę perfekcyjnej pani domu z sukcesem zawodowym, druga była zahukaną kurą domową, trzecia – samotną matką i seksoholiczką. Komedia o nich stała się przebojem poprzedniego lata.

Kupony od tego sukcesu postanowili odciąć inni i pojawiła się cała fala podobnych produkcji, wśród nich „Mamuśki mają wychodne”. Ich reżyserka Alethea Jones to aktorka, która przedtem zrealizowała kilka filmów krótkich i parę odcinków seriali. W biografii scenarzystki Julie Rudd tytułów poprzednich dzieł nie da się wyszukać, za to można wyczytać, że w 2005 roku wyszła za mąż za aktora i producenta Paula Rudda i urodziła dwójkę dzieci.

Razem zrobiły film skrojony według szablonu Lucasa i Moore’a. W wieczorze zbuntowanych matek biorą udział cztery kobiety. Ich dzieci chodzą do tego samego przedszkola. Kate ma gromadę maluchów i od depresji ratuje się marihuaną. Melanie jest przedszkolną aktywistką sprawiającą wrażenie osoby energicznej i bezproblemowej.

Shanon Jamie to rozwiedziona samotna matka, która na portalach społecznościowych usiłuje stworzyć wrażenie, że wszystko jest w jej życiu w porządku. Emily rzuciła zawód prawniczki, wychowuje dwójkę małych dzieci i przeżywa fakt, że mężowi nie chce się już nawet uprawiać z nią seksu.

Eskapada mamusiek zaczyna się nie bez konfliktów, jako że dwie panie spotkały się już wcześniej. Melanie zabrała Kate telefon, gdy ta – wbrew przepisom – używała go w samochodzie, zresztą zamawiając dla dzieci mleko.

Lody szybko jednak kruszeją. Uczestniczki spotkania zaczynają zachowywać się jak nastolatki, którym udało się wyrwać spod rodzicielskiej kurateli, flirtują z barmanem, śpiewają karaoke, robią się ostentacyjnie wulgarne.

W sumie realizatorki stoją na straży konserwatywnych wartości, ale przypominają, że „mamuśka” to też człowiek, który czasem potrzebuje wolności. Z każdym kieliszkiem alkoholu i z każdym wypalonym skrętem rozdokazywane panie czują się coraz lepiej. Tylko widz, mimo kilku zabawnych żartów, myśli: „Niech się bawią. Ale co ja tu robię?”.

Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP
Film
To oni ocenią filmy w konkursach Mastercard OFF CAMERA 2025!