Animacja wykreowana przez Mariusza Wilczyńskiego miała duże szanse, by znaleźć się wśród filmów walczących o amerykańską nagrodę, jednak tak się nie stało, a sam twórca „Zabij to i wyjedź z tego miasta" tym się nie przejmuje. Stworzył dzieło wyjątkowe, które mimo lockdownu zyskało własne, niezwykle życie.
Pracował nad swoim filmem 14 lat. Ta animacja, laureatka głównej nagrody na ubiegłorocznym święcie polskiego kina, jakim jest festiwal w Gdyni, to opowieść o miłości, ale i o niedokończonych rozmowach, o zaniechaniach, których potem nie da się naprawić. O pożegnaniu z najbliższymi, z matką. I ze światem, który odszedł na zawsze. Nie był może najlepszy, ale przecież własny i oswojony. Jak Łódź, w której Wilczyński się wychował, a która dziś jest już inna.