Rz: Jak pani odbiera dzisiejszy świat? Co panią w nim przeraża, a co cieszy?
Irena Kwiatkowska: Mogę panu powiedzieć, co mnie obchodzi najbardziej. Obok mojego domu jest malutki ogródek. Tam się bawią dzieci, a przy nich podskakują wróble. Dzieci przeważnie jedzą bułki, lecą okruszki, a wróble podlatują, by się pożywić. To dla mnie bardzo piękna scena. Lubię także patrzeć na drzewa. Kiedy jest wiatr, myślę sobie: czy to on porusza drzewami, czy to może one wywołują wiatr...
Takie są pani myśli najbliższe świata?
Tak. I najbliższe domu.
Celowo ucieka pani od odpowiedzi dotyczącej spraw politycznych, międzynarodowych?