Film Wiedźma wojny Kima Nguyena

"Wiedźma wojny" — wstrząsający film Kima Nguyena o dzieciach uwikłanych w wojnę, od dzisiaj na ekranach - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 21.09.2012 11:54 Publikacja: 21.09.2012 11:21

"Wiedźma wojny"

"Wiedźma wojny"

Foto: Against Gravity

„Muszę ci opowiedzieć tę historię, bo nie wiem, czy jak się urodzisz, będę miała dość siły, by cię kochać" — mówi dziewczyna do dziecka, które nosi brzuchu. Ona sama jest bardzo młoda. A jej dramatyczny los załamałby niejednego twardziela.

Zobacz fotosy z filmów

Komona miała zwyczajne dzieciństwo. Takie, jak każda dziewczynka z małej, afrykańskiej wioski. Do czasu, gdy we wsi zjawili się partyzanci, którzy tworzyli mające ich wspomagać dziecięce oddziały. Dali Komonie do ręki broń i kazali strzelać do własnych rodziców. To miał być jej bojowy chrzest. „Jeśli tego nie zrobisz, zabijemy ich maczugami, będą umierali w cierpieniu" — uprzedził żołnierz. „Zrób to" — usłyszała głos ojca. Nacisnęła na spust. Potem było potworne szkolenie, które miało z niej uczynić maszynę do zabijania. Łzy, cierpienie.

Powoli Komona stała się małą żołnierką. Ale wtedy okazało się, że potrafi rozmawiać z duchami. Ma dar dostrzegania, że nadchodzi wróg. Staje się „wiedźmą wojenną". Czarownicą, której nie wolno zranić. Życie się do niej uśmiecha, gdy poznaje smak uczucia. Zakochuje się w niej mały albinos, razem uciekają z oddziału. Chłopak zdobywa dla niej rzadkiego, białego koguta, zostaje jej mężem. Ale to trwa tylko chwilę.

Partyzanci upominają się o swoją „wiedźmę". Mąż Komony zginie, ona wróci do piekła. Będzie nałożnicą dowódcy. Dziecko, które nosi w sobie, nie jest owocem miłości, lecz gwałtu. Dlatego pyta: „Czy będę cię umiała kochać?" A przecież Komona ma jeszcze jedną niezałatwioną sprawę, która nie pozwala jej normalnie żyć: jest otoczona duchami bliskich. Wie, że musi pochować ciała rodziców, które zostały w wyrżniętej przez partyzantów wiosce.

Cała opowieść wtopiona jest w kongijski krajobraz, rozgrzana piekącym afrykańskim słońcem. Opowiadana jakby z dystansu. Trochę jak reportaż z wojny, trochę jak przypowieść czy baśń. Baśń o współczesnym świecie, w którym dziesięcioletnie dzieci zabijają i same giną od kul i nienawiści.

„Wiedźma wojny" to potwornie mocny film. Tym mocniejszy, że opowiadany zza kadru dziecięcym głosem. Ale mieszkający na stałe w Kanadzie wietnamski reżyser Kim Nguyen, pokazując afrykańską wojnę domową, nie pozwala sobie na sentymentalizm. Podobnie jak znakomita odtwórczyni głównej roli — 14-letnia Rachel Mwanza, uhonorowana zresztą za swoją kreację Srebrnym Niedźwiedziem na ostatnim festiwalu w Berlinie. Tak bardzo dorosła, a jednocześnie tak bardzo wciąż dziecięca. To także dzięki niej każdy kadr „Wiedźmy wojny" jest krzykiem.

 

 

 

 

„Muszę ci opowiedzieć tę historię, bo nie wiem, czy jak się urodzisz, będę miała dość siły, by cię kochać" — mówi dziewczyna do dziecka, które nosi brzuchu. Ona sama jest bardzo młoda. A jej dramatyczny los załamałby niejednego twardziela.

Zobacz fotosy z filmów

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP
Film
To oni ocenią filmy w konkursach Mastercard OFF CAMERA 2025!