Film kuriozum. Rzecz z gatunku (chyba?) fantasy, bo po historycznych wydarzeniach plączą się duchy, ślepcy odzyskują wzrok, a ludzie zmieniają się w wilki i vice versa. W dodatku, choć film ma sławić chwałę oręża polskiego, nie pada w nim ani jedno słowo po polsku, a Jan III Sobieski do oddziałów husarii zwraca się po angielsku. Najmocniej boli jednak rozdzierająco niechlujna, niskobudżetowa realizacja: scenariusz rozłazi się w szwach, reżyseria trzyma poziom włoskiego serialu z początku lat 80. XX w., zaś efekty specjalne niechybnie wykonywano na starych, poczciwych amigach. Całość nie mieści się w żadnej skali ocen. Jedyna gwiazdka dla Piotra Adamczyka za zagraną z komediowym zacięciem postać cesarza Leopolda I.