Jak Hitchcock zaczął straszyć

Cztery filmy nakręcone w latach 1930 – 1940 pokazują, jak kształtował się styl mistrza suspensu. 13 sierpnia 2013 roku mija 114. rocznica jego urodzin.

Publikacja: 13.08.2013 01:01

W filmie „Numer siedemnaście” gangsterzy zaciekle walczą o skradziony naszyjnik

W filmie „Numer siedemnaście” gangsterzy zaciekle walczą o skradziony naszyjnik

Foto: Mayfly

Artykuł pochodzi z archiwum "Rzeczpospolitej"

Jowialny Brytyjczyk – dla przyjaciół Hitch – do mistrzostwa dochodził latami. Ukazujące się pierwszy raz w Polsce na DVD filmy: „Morderstwo”, „Oszustwo”, „Numer siedemnaście” i „Korespondent zagraniczny” są fascynujące, bo można w nich obserwować, jak reżyser wypróbowywał motywy i rozwiązania fabularne, które później stały się jego znakiem firmowym na równi z nieodłącznym cygarem.

 

 

Zanim Hitchcock wyemigrował z Wielkiej Brytanii do Hollywood, nakręcił na Wyspach 23 filmy. „Morderstwo” (1930) było jednym z jego pierwszych obrazów dźwiękowych. Aktorka zostaje oskarżona o zamordowanie przyjaciółki z trupy teatralnej. Przysięgli wydają skazujący wyrok, ale jeden z nich ma wyrzuty sumienia. Podejmuje więc śledztwo na własną rękę, by uratować kobietę przed karą śmierci.

„Morderstwo” to typowy – jak mawiają Anglosasi – whodunit, czyli opowiastka, w której bohater zastanawia się, „kto zabił?”. Dlatego po latach Hitchcock, choć uważał swój film za interesujący, pomniejszał jego znaczenie. – Nie przepadam za nim – mówił w wywiadzie rzece z Francois Truffaut. – „Whodunit” przypomina puzzle albo krzyżówkę. Spokojnie czeka pan, aż padnie odpowiedź na pytanie „kto zabił?”. Żadnej emocji.

Mimo to Hitchcock się starał, by „Morderstwo” nie byłoprostą łamigłówką. W finale sfilmował mordercę, który przygotowuje się do akrobatycznego skoku na trapezie. Mężczyzna wiąże sobie wokół szyi pętlę. Skok. Zdławiony krzyk publiczności. Kamera pokazuje dyndający sznur, a nie konwulsyjnie wijące się ciało. Tylko Quentin Tarantino potrafi we współczesnym kinie stworzyć równie trudne do zniesienia napięcie.

W filmie pojawia się także motyw dwoistości natury człowieka, który Hitchcock z wirtuozerią rozwinie później w „Psychozie”. Policja przesłuchuje aktorów w teatrze podczas spektaklu. Za kulisami przesłuchiwani odpowiadają na pytania. Co chwila przerywają w pół zdania i wybiegają na scenę, by grać. Efekt jest komiczny, ale podszyty grozą. Powstaje wrażenie, że obserwujemy ludzi cierpiących na rozdwojenie jaźni. Film był adaptacją sztuki teatralnej, tak jak „Oszustwo” (1931) i „Numer siedemnaście” (1932). Za każdym razem Hitch walczył, by z materiału teatralnego stworzyć kino.

„Oszustwo” jest historią zaciekłej rywalizacji przemysłowca z arystokratą o skrawek ziemi. Uwagę zwraca w nim scena podczas licytacji, w której Hitchcock filmuje w zbliżeniach zaciśnięte twarze graczy. Później w ten sposób będzie pokazywał dominację mordercy nad ofiarą w swoich najlepszych thrillerach.

„Numer siedemnaście” jest natomiast ironicznym żartem z filmów z dreszczykiem. Akcja zaczyna się w opuszczonym domu, gdzie gangsterzy walczą o skradziony naszyjnik. Następnie uciekają przed policją, co Hitchcock pokazuje z humorem na tle miniaturowych makiet.Mimo warsztatowej biegłości nie był zadowolony z efektu. Te projekty zostały mu narzucone. Oba filmy podsumowywał krótko: „nie ma o czym mówić”.

 

 

W 1938 roku podpisał umowę z Davidem O. Selznickiem i przeniósł się za ocean, gdzie wyreżyserował „Rebekę”. Ale Selznick też nie dawał Hitchowi swobody, wtrącał się do montażu, płacił marne pieniądze. I wtedy reżyser poznał producenta Waltera Wagnera, dla którego nakręcił „Korespondenta zagranicznego” (1940). To najlepszy film w zestawie.

W 1939 roku amerykański korespondent wpada na trop tajnej organizacji w Europie, która dąży do wojny wbrew pokojowym negocjacjom rządów. Film można uznać za pierwowzór „Północ, północny zachód”. Nieświadomemu zagrożenia dziennikarzowi przydarzają się niezwykłe przygody, tak jak Cary’emu Grantowi, który w „Północ...” uciekał przed CIA. „Korespondent zagraniczny” jest również pokazową lekcją, jak Hitch bawił się pretekstem popychającym fabułę do przodu, czyli tzw. MacGuffinem. A finałowa scena lotniczej katastrofy do dziś robi wrażenie.

Więcej zdjęć w naszym wydaniu online

 

 

Kiedy pytano go o receptę na sukces, odpowiadał: „Zawsze myślę o rzędach krzeseł przed ekranem. W Hiszpanii, Turcji, Szwecji, Francji, Ameryce”. Filmy Alfreda Hitchcocka stale mogą wciągać i urzekać. To nie jest tylko fragment historii kina. To żywe i bardzo wyrafinowane opowieści. „Na początku powinno być trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi rosnąć”. To jedna z najbardziej znanych maksym Hitchcocka. I chyba tajemnica jego powodzenia. Ale niejedyna. Jego obrazy zachwycają niejednoznacznością. Człowiek mógł w nich błądzić i mylić się. Zło i dobro miały różne odcienie.

Zarówno w jego filmach brytyjskich, jak i potem amerykańskich nie było bohaterów czarno-białych. Każdy mógł okazać się przestępcą, podejrzenia często padały na osoby niewinne, zło mogło tkwić w aniołach. Hitchcock zachwyca też stylem filmowania. Trzeba być wielkim artystą, żeby – jak w „Oknie na podwórze” – wciągnąć widza w świat człowieka unieruchomionego w mieszkaniu. Współcześni twórcy dokonują cudów za pomocą efektów komputerowych, Hitchcock potrafił zbudować napięcie, wykorzystując pracę kamery, natężenie dźwięku. W swoim spojrzeniu łączył bystrość dokumentalisty z wnikliwością psychologa. No i ci aktorzy! Grace Kelly, Cary Grant, James Stewart... Ludzie, którzy wprowadzali na ekran elegancję, o jakiej teraz można już tylko pomarzyć. Tym inteligentnym kinem do dziś można się delektować.

Barbara Hollender

 

Producentem kolekcji jest Kino Świat, dystrybucja Mayfly

Film
Jakie filmy w konkursie w Berlinie? Poznaliśmy tytuły
Materiał Promocyjny
Suzuki e VITARA jest w pełni elektryczna
Film
„Świt Ameryki”, czyli czas apokalipsy
Film
Znany pisarz chce odwołania Oscarów. „Neron grał, gdy Rzym płonął”
Film
Trump chce przywrócić wielkość Hollywood. Powołał doradców
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Film
Rekomendacje filmowe. Dwa ważne filmy czyli uczta dla wymagającego widza
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego