Chińczycy zdobywają ekrany

„Wojna imperiów" Daniela Lee jest najdroższą produkcją w historii chińskiej kinematografii. Od piątku w kinach.

Publikacja: 07.07.2015 19:34

Budżet wynosił 65 mln dolarów, a w obsadzie znaleźli się m.in. Adrien Brody, John Cusack i Jackie Chan. I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu sensacją było, że w filmie Zhanga Yimou „Kwiaty wojny" zagrał hollywoodzki gwiazdor, znany z roli Batmana Christian Bale.

Żądza władzy nad światem

We współczesnym prologu „Wojny imperiów" dwaj archeolodzy odkrywają zagubione miasto Regum zbudowane przez Rzymian podczas ekspedycji do Chin. Potem już akcja przenosi się w przeszłość. Rok 48, Chiny rządzone są przez cesarza Xuana z dynastii Han.

Chińscy strażnicy Jedwabnego Szlaku razem z niedobitkami rzymskiego oddziału pod dowództwem zbuntowanego Lucjusza stoczą krwawą bitwę z olbrzymimi zastępami Rzymian dowodzonymi przez żądnego władzy nad światem Tyberiusza.

W ciągu czterech pierwszych dni wyświetlania film zarobił w Chinach 54 mln dolarów, ustanawiając w tym kraju rekord tzw. otwarcia. Po trzech tygodniach wpływy z kas przekroczyły 100 mln dolarów, całkowicie zwracając koszty produkcji.

– Świat się kurczy, to drugi chiński film, w którym grałem – mówi Adrien Brody. – Dla mnie to było ciekawe doświadczenie zetknięcia się z inną kulturą. Myślę też, że udział amerykańskich aktorów pomoże „Wojnie imperiów" wyjść w świat. Chińskie kino na to zasługuje.

Prawdą jednak jest, że nie tylko Chińczycy walczą o wyjście na rynek zachodni. Równie mocno zachodni producenci walczą o to, by wejść ze swoimi produkcjami do kin chińskich. Nic dziwnego.

Chiny to dzisiaj najbardziej dynamicznie rozwijający się rynek. Już teraz drugi na świecie. A według prognoz specjalistów najdalej za trzy lata Chińczycy zostawią w kinowych kasach więcej pieniędzy niż Amerykanie i Kanadyjczycy. W lutym 2015 roku, gdy wchodziła na ekrany „Wojna imperiów", wpływy z rynku chińskiego były wyższe niż z amerykańskiego. I ten trend wzrostowy się utrzymuje. „Szybcy i wściekli 7" pojawili się w Chinach na blisko 5,5 tysiąca ekranów 12 kwietnia, w samym dniu premiery zarabiając 63 mln dolarów. Dziś mają już na swoim chińskim koncie 390 mln dolarów.

Obrona przed USA

Na początku czerwca znany już Chińczykom z „Szybkich i wściekłych" Dwayne „The Rock" Johnson promował w Pekinie „San Andreas" Brada Peytona. Po tygodniu film obejrzało 8,24 mln widzów.

Chińskie władze bronią się przed ekspansją Amerykanów, próbując zapewnić własnym filmom wyższy udział w rynku. Powoli jednak luzują restrykcyjną politykę. Pierwszy amerykański film „Ścigany" został tam zakwalifikowany do regularnego rozpowszechniania w 1994 roku. Przed rokiem 2012 dystrybutorzy mieli prawo wprowadzić do kin 20 zagranicznych filmów, dziś już 34 tytuły. Hollywoodzkie hity, począwszy od roku 2009, zgarniają tam od 44 do 51,5 proc. wpływów. Krytycy amerykańscy zaczynają podkreślać, że hity wielkich studiów coraz częściej powstają z myślą o widzach azjatyckich. Ale jak walczyć z faktami? Rynek chiński co roku wzrasta o 35 proc.

Jak dzisiaj wygląda chiński przemysł filmowy? W 2014 roku powstało w tym kraju 427 seriali telewizyjnych mających 15 983 odcinki, do tego 618 filmów fabularnych, 140 dokumentalnych, popularnonaukowych, animowanych. Co tydzień otwiera się w Chinach dziesięć nowych kin. Wpływy z biletów w 2014 roku wyniosły blisko 4,5 mld dolarów. To o 36 procent więcej niż w roku poprzednim.

Kinematografia a polityka

Jednocześnie prezydent Xi Jinping przestrzega, by producenci filmowi nie kierowali się wyłącznie względami finansowymi i nie czuli się „niewolnikami rynku". Niekoniecznie jednak te stwierdzenia oznaczają poparcie dla kina artystycznego. Chodzi raczej o funkcje edukacyjne. I zgodę z chińską ideologią. Kino tego kraju zachwyca widzów wielu międzynarodowych festiwali. Nazwiska twórców kolejnych generacji wpisują się na trwałe do historii kina. Chen Kaige, Zhang Yimou, Lou Ye czy Xia Zhangke to już dzisiaj mistrzowie. Ale w 2006 roku tytuł nagrodzonej Złotym Lwem „Martwej natury" do ostatniej chwili trzymany był w tajemnicy, bo film o degrengoladzie, utracie nadziei i korupcji na prowincji nie miał zgody cenzury na zagraniczny pokaz. Lou Ye po zaprezentowaniu w Cannes swojego „Letniego pałacu" z ujęciami z placu Tiananmen dostał pięcioletni zakaz pracy. I to jest inne oblicze chińskiego kina.

Jednak dla właścicieli wielkich hollywoodzkich studiów Chiny to nie Xia Jangke i jego filmy o nędzy i narastającym gwałcie. To rynek, na którym jest 1,3 mld potencjalnych widzów.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu