Zapewne każda z pań wielbiących luksus i ceniących sobie możliwość odróżnienia się od innych, sądzi, że nabywając buty Christiana Louboutina, znalazła się na właściwej drodze do zrealizowania tych zamiarów. Raczej jest jednak w błędzie. W przypadku tego specjalisty trzeba przygotować się na niezbyt optymistyczną prawdę – rocznie produkuje bowiem 800 tysięcy par butów w kilkudziesięciu wzorach i tylko te najdroższe, dla wybranych – powstają w jego manufakturze. Reszta – to wynik składania elementów podwykonawców, którym w jego fabryczce zostaje nadany ostateczny szlif.
– Chodziło mi o but fetysz. Nawet o przedmiot pożądania – przyznaje w filmie 53-letni Louboutin, który twierdzi też, że od początku chciał projektować buty dla tancerek.
– Gdyby na świecie ostała się jedna para damskich butów, powinny to być szpilki – mówi. – A czerwień to coś więcej niż kolor. To esencja kobiecości.
I takie są jego buty – do tego ekstrawaganckie, niewygodne, ale uszyte z wielką precyzją. Pierwszy pantofelek narysował ponoć jako 12-latek, po wizycie w paryskim Muzeum Oceanii i to był „szkic węgielny mojego romansu z butami”. Zanim w 1991 roku otworzył własną firmę, pracował w Muzeum Mody. Zadebiutował rok po śmierci matki, mówi, że wydoroślał wtedy błyskawicznie. Nic dziwnego – wszystko wówczas w jego życiu się zmieniło, bo matka była dlań najważniejszą osobą – urodziła go mając już 44 lata, a wcześniej przychodziły na swiat tylko córki. Ojciec, stolarz, nie interesował się dziećmi, ani później firmą syna.
Louboutin projektuje regularnie, ale nie codziennie. Widzowie zobaczą m.in. pracownię, w której robione są buty na miarę. Projektant pokazuje m.in. wykonywaną na zamówienie – dla pewnej dziennikarki – parę długaśnych botków, które mają nawet miejsce na telefon. – To wykończenie decyduje czy but jest lepiej, czy gorzej zrobiony – przekonuje projektant.
Widzowie zobaczą również najbardziej znane pary z kolekcji Loubotina, a także usłyszą peany pochwalne pod jego adresem z ust Davida Lyncha. O tym jednak, czy warto kupić buty z czerwoną podeszwą – zdecydują sami.