Miał niezwykle rzadką umiejętność całkowitego przeistaczania się psychofizycznego w postać, którą grał. W dodatku posiadał dar kreowania rzeczywistości do tego stopnia, że często i poza sceną trudno było rozpoznać, gdzie w jego wykonaniu kończy się prawda, a zaczynają zmyślenie i teatr. I to wielki teatr. W 1998 r. wygrał w plebiscycie „Polityki" na najważniejszego aktora XX w. Deklarował, że chciał zostać dramaturgiem, a o innym wyborze drogi życiowej przesądził przypadek – pomylił drzwi komisji egzaminacyjnej – w każdym razie tak opowiadał. Dwie z napisanych przez niego sztuk doczekały się nawet scenicznych realizacji.