Do tej pory więcej było deklaracji politycznych niż konkretnych przygotowań.
– Od dwóch lat wiele się mówi o planie mostu energetycznego, ale do tej pory nie wiadomo ani jak będzie przebiegała linia, ani jakie ma spełniać wymagania techniczne – przyznaje Władysław Mielczarski, który w imieniu Komisji Europejskiej od kilku tygodni koordynuje projekt.
I zapowiada, że główni inwestorzy (firmy pełniące funkcję operatorów systemów energetycznych) w Polsce i na Litwie przygotowują teraz studia techniczne inwestycji i wstępne analizy oddziaływania na środowisko. Będą gotowe w ciągu miesiąca i zostaną przedstawione na specjalnej konferencji w Warszawie. Dotychczas planowano, że most energetyczny będzie gotowy do 2012 roku, ale ten termin nie jest przesądzony. Wstępnie koszty szacuje się na 237 mln euro, ale strona litewska jest w lepszej sytuacji niż polska, bo ma na ten cel 166 mln euro z funduszy Unii Europejskiej. W naszym kraju tymczasem oprócz krótkiego odcinka do granicy z Litwą trzeba jeszcze rozbudować system w północno-wschodnim regionie. Prace te mogą kosztować ok. 400 mln euro.
W projekt zaangażują się nie tylko operatorzy (PSE Operator i Lietuvos Energija), ale i firmy komercyjne. Z polskiej strony będzie to największa w branży PGE, a partnerem z Litwy najpewniej zostanie spółka Narodowy Inwestor. Ta ostatnia jest jednak w fazie organizacji. Parlament Litwy w styczniu ma zatwierdzić zasady jej powołania.
Komercyjni partnerzy projektu w zamian za dostęp do energii przesyłanej nowym połączeniem będą najpewniej współfinansowali inwestycję. Trudno jeszcze przewidzieć, jaką część kosztów pokryją.