Nie zostawiaj karty w dziurze

Pani Edyta robiła zakupy w salonie Zary. Chciała zapłacić kartą. Podczas transakcji plastik wypadł z ręki pracownicy salonu i wpadł w szczelinę między zamontowanymi na stałe szafkami

Aktualizacja: 17.06.2010 04:18 Publikacja: 16.06.2010 09:30

Nie zostawiaj karty w dziurze

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Pracownicy Zary zaproponowali klientce, aby wróciła po kartę... za dwa dni. Twierdzili, że muszą wezwać konserwatora, aby rozkręcił szafki. A właśnie teraz jest on poza Warszawą.

Pani Edyta się na to nie zgodziła. Przede wszystkim nie chciała zostawić obcym osobom karty, która dawała dostęp do jej pieniędzy na koncie.

Katarzyna Łucjanek z centrali Zary przyznaje, że taka sytuacja w salonach tej sieci zdarzyła się po raz pierwszy. – Nie mamy procedur, jak się wówczas zachować. Na pewno sklep powinien jak najszybciej zareagować, niezależnie, czy była to sobota, czy też inny dzień tygodnia – uważa Katarzyna Łucjanek.

Czy właścicielka karty mogła ją zostawić w sklepie na dwa dni? Co sądzą o tym bankowcy?

Zdaniem Aleksandry Kwiatkowskiej z BPH klientka postąpiła właściwie. W regulaminie kart kredytowych znajdują się zapisy, że klient ma obowiązek przechowywać kartę z zachowaniem należytej staranności i nie może udostępniać jej nieuprawnionym osobom.

– Miejsce pod szafą w sklepie trudno uznać za bezpieczne – uważa przedstawicielka BPH. – Gdyby nie udało się od razu odzyskać karty, trzeba by ją uznać za utraconą. W takiej sytuacji zgodnie z regulaminem nasz klient powinien zastrzec kartę w banku.

A wydanie nowego plastiku wiąże się z opłatą. Dlatego w takim przypadku w sklepie należałoby zgłosić reklamację i zażądać zwrotu poniesionych kosztów.

Podobnego zdania jest Małgorzata Górecka, ekspert w zespole kart płatniczych w Millennium. Pokreśla, że gdyby klient zostawił gdzieś kartę, potem powinien ją zastrzec, aby uniknąć ryzyka przeprowadzenia nieuprawnionych transakcji.

Aneta Styrnik z UOKiK przyznaje, że nie ma przepisów, które odnosiłyby się do takich zdarzeń. Urząd nie mógłby więc interweniować. Gdyby sklep uparcie odmawiał natychmiastowego zwrotu karty, wówczas klientka mogłaby wezwać policję bądź straż miejską.

Tomasz Oleszczuk ze śródmiejskiej Komendy Policji w Warszawie mówi, że w takim przypadku nie można mówić o przestępstwie. – Nikt karty nie ukradł, nie zniszczył – tłumaczy. I dodaje, że sam nie zostawiłby karty na dwa dni w sklepie.

Ostatecznie pani Edyta dostała kartę z powrotem po dwóch godzinach. Obsługa salonu wezwała specjalistę, który rozkręcił szafkę.

[b][link=http://www.rp.pl/temat/181771.html]Czytaj więcej o kartach[/link][/b]

Pracownicy Zary zaproponowali klientce, aby wróciła po kartę... za dwa dni. Twierdzili, że muszą wezwać konserwatora, aby rozkręcił szafki. A właśnie teraz jest on poza Warszawą.

Pani Edyta się na to nie zgodziła. Przede wszystkim nie chciała zostawić obcym osobom karty, która dawała dostęp do jej pieniędzy na koncie.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Ekonomia
W biznesie nikt nie może iść sam
Ekonomia
Oszczędna jazda – techniki, o których warto pamiętać na co dzień
Ekonomia
Złoty wiek dla ambitnych kobiet
Ekonomia
Rekordowy Kongres na przełomowe czasy
Ekonomia
Targi w Kielcach pokazały potęgę sektora rolnego