Akcje jednego z trzech największych dystrybutorów leków w Polsce były wczoraj jednymi z najmocniej drożejących na GPW. Zwyżce towarzyszyły wzmożone obroty – właściciela zmieniły akcje za 7,5 mln zł. W ciągu ostatnich trzech miesięcy średni obrót wynosił 0,3 mln zł.
Do zakupów inwestorów zachęciła wczorajsza rekomendacja sporządzona przez analityków DM?BZ?WBK. Podnieśli oni cenę docelową dla akcji Farmacolu z 45 na 68 zł. Wczoraj płacono za nie nawet 49 zł, najwięcej od października 2007 r. Analitycy zdecydowali się podnieść wycenę Farmacolu, bo oczekują, że w I kw. tego roku firma znowu pokaże dobre wyniki.
W ubiegły piątek przedstawiła zdecydowanie lepszy od oczekiwań zysk netto za IV kw. 2012 r., który wzrósł aż o 250 proc., do 53 mln zł. W całym roku Farmacol zwiększył zarobek z 59,8 mln zł do 114,7 mln zł. Udało się to pomimo spadku przychodów o 5 proc., do 4,8 mld zł. W osiągnięciu wyniku pomogły wysokie przychody finansowe i tzw. złote strzały. To sytuacja, kiedy producenci leków pod koniec okresu rozliczeniowego, chcąc zrealizować swoje założenia sprzedażowe, oferują hurtowniom wyroby po szczególnie atrakcyjnych cenach. Dzięki temu hurtownicy notują wyższe marże.
Analitycy spodziewają się, że w tym roku Farmacol zarobi na czysto 120 mln zł, a w przyszłym 133 mln zł.