Biznes musi przygotować się na euro

Nie będzie teraz łatwo przekonać kraje, które nie mają euro, żeby wspólną walutę przyjęły – zgodzili się uczestnicy debaty „Euro – system pod presją", która odbyła się w Katowicach w ramach Europejskiego Kongresu Ekonomicznego

Publikacja: 14.05.2013 12:53

Biznes musi przygotować się na euro

Foto: Bloomberg

W dyskusji wzięli udział ekonomiści i byli przedstawiciele rządów Estonii, Słowacji i Finlandii oraz Jerzy Osiatyński, doradca prezydenta Polski.

Indrek Neivelt, przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Saint Petersburg, b. prezes Estońskiego Funduszu Rozwoju przekonywał, że jego kraj, mimo widocznego społecznego zniecierpliwienia, odniósł korzyści z przyjęcia europejskiej waluty. – Euro sprawdza się w małych i otwartych gospodarkach, tj. Estonia czy Słowacja. Dla nas jedną z największych korzyści jest wzrost eksportu w stosunku do PKB, przejrzystość, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny oraz brak niepewności związanej z dewaluacją waluty – powiedział.

Politycy z krajów należących do strefy euro pytani o to, co zrobiliby inaczej, gdyby mieli okazję jeszcze raz podjąć decyzję o wstąpieniu do eurolandu.

– Silny kurs wymiany był błędem, bo zmniejszył naszą konkurencyjność w eksporcie – przyznał Ivan Miklos, b. minister finansów Słowacji. Dla Estonii największą bolączką okazuje się być Europejski Mechanizm Stabilizacyjny i przelicznik stosowany wobec krajów, które przekazują tam pieniądze na pożyczki dla innych krajów. - Uważamy, że on wymaga zmian. Mam nadzieję, że kiedy Polska wejdzie do eurolandu, pomoże nam renegocjować funkcjonowanie tego systemu – mówił Indrek Neivelt. Zdaniem Matti Vanhanena, b. premiera Finlandii, najważniejsze jest, aby kraj, który chce przyjąć euro, dobrze się do tej operacji przygotował. – Nam się nie udało. Nasza konkurencyjność od lat spada – przyznał.

Utrzymanie konkurencyjności gospodarki po przyjęciu wspólnej waluty i pozbyciu się krajowej polityki pieniężnej okazało się być dużym wyzwaniem dla krajów strefy euro. Zdaniem Jerzego Osiatyńskiego, doradcy prezydenta Bronisława Komorowskiego, założenia ekonomiczne leżące u podstaw projektu pt. euro w praktyce nie zawsze się sprawdzają. – Byliśmy przekonani, że w eurolandzie koszt pożyczania będzie niski, a tempo wzrostu wysokie. Spójrzmy teraz na kraje spoza strefy euro – rozwijają się szybciej niż te, które przyjęły wspólną walutę – zauważa.

Osiatyński rozprawił się z często powtarzanym hasłem, że Polska powinna siedzieć przy wspólnym europejskim stole. – Powinniśmy się zastanowić, co zrobić, żeby kiedyś nie usiąść na miejscu Grecji czy Portugalii – ostrzegł doradca prezydenta i postulował, aby przygotowując się do przyjęcia euro w przyszłości, robić to nie tylko na poziomie makroekonomii, ale też na szczeblu przedsiębiorstw, dając biznesowi dostęp np. do nowych technologii.

W dyskusji wzięli udział ekonomiści i byli przedstawiciele rządów Estonii, Słowacji i Finlandii oraz Jerzy Osiatyński, doradca prezydenta Polski.

Indrek Neivelt, przewodniczący Rady Nadzorczej Banku Saint Petersburg, b. prezes Estońskiego Funduszu Rozwoju przekonywał, że jego kraj, mimo widocznego społecznego zniecierpliwienia, odniósł korzyści z przyjęcia europejskiej waluty. – Euro sprawdza się w małych i otwartych gospodarkach, tj. Estonia czy Słowacja. Dla nas jedną z największych korzyści jest wzrost eksportu w stosunku do PKB, przejrzystość, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny oraz brak niepewności związanej z dewaluacją waluty – powiedział.

Ekonomia
Pracownik w centrum uwagi organizacji
Ekonomia
Korzyści dla firmy z wynajmu długoterminowego
Ekonomia
Czy sukces może uśpić czujność lidera?
Materiał Promocyjny
Porównywarka finansowa, czyli jak szybko wybrać najlepszy produkt bankowy
Materiał Promocyjny
Sześćdziesiąt lat silników zaburtowych Suzuki
Ekonomia
Świetny debiut Diagnostyki na GPW. Akcje mocno w górę