Ci, którzy nie szanują sprawiedliwości, zobowiązań międzynarodowych, którzy spychają Polskę na margines Europy, wchodzą w konflikt z jedynym sojusznikiem mogącym obronić naszą suwerenność za cenę utrzymania autorytarnej, patokratycznej kasty, mają czelność stawać na placach przed mikrofonami w kuriozalnym pokazie obłudy i kłamstwa.
To, o co walczyli Polacy, o co walczyła Warszawa - przede wszystkim wolność - i wszystkie związane z nią atrybuty: demokracja, tolerancja, poszanowanie prawa, solidarność, są postponowane i gwałcone. Płomienne mowy decydentów, im bardziej "płomienne", tym bardziej denne - wielkie widowisko transmitowane wszelkimi możliwymi sposobami - mają na celu jedynie socjotechniczny zabieg, by wzmocnić polityczny pijar własnej partii. Słowa, jakie padają z ust prominentnych polityków są a rebours słów prostych, podstawowych, takich jak: ojczyzna, prawda. I jako takie odbijają się pustym echem od dekoracji, którymi przystrojono place, miejsca pamięci i ulice, odbijają się od starczych twarzy ostatnich Powstańców, którym nadaje się odznaczenia i medale też dla pijarowych korzyści.