Iga Kazimierczyk: obecne zmiany w szkołach to tylko wierzchołek góry lodowej

Zawsze w szkole z tyłu głowy jest zaszyta obawa, że mogą nas na czymś złapać, zarzucić niedopełnienie procedur. Dlatego na wszelki wypadek robi się tak, by nie było się do czego przyczepić – mówi dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”, jedna z liderek „Wolnej szkoły”.

Publikacja: 30.10.2024 04:43

Tak to się utarło przez lata, że nauka w szkole po prostu jest nauką pod egzamin - mówi dr Iga Kazim

Tak to się utarło przez lata, że nauka w szkole po prostu jest nauką pod egzamin - mówi dr Iga Kazimierczyk, prezeska fundacji „Przestrzeń dla Edukacji”, jedna z liderek „Wolnej szkoły”

Foto: Adobe Stock

W ostatni piątek października w niektórych szkołach odbył się „Tęczowy piątek”. W tym roku włączyły się w to wydarzenie kuratoria oświaty. Czy to jest już ta wolność, o którą chodziło?

To jest taka wolność, którą nazwałabym spokojnym oddechem. Moment, w którym możemy zaczerpnąć powietrza i rzeczywiście dostać tlenu. Ale nie tylko o to nam chodziło.

Czego więc potrzebujemy w edukacji?

Żeby móc dopasować się do potrzeb dzieci i do warunków, w jakich pracujemy. To jest rzeczywista autonomia, która polega na tym, że nauczyciele i nauczycielki, wchodząc do klasy, mogą pracować grupą, tak jak ona tego potrzebuje.

Obecnie ogranicza ją reżim podstaw programowych. Oczywiście zasadne jest, by uczniowie w każdej szkole pracowali na tych samych standardach i tym samym poziomie. Ale klasy i grupy są bardzo zróżnicowane i to też powinno się brać pod uwagę.

Spotify Embed

Podstawy programowe zostały w tym roku uszczuplone.

Podstawy programowe zostały skorygowane w największym stopniu w przypadku języka polskiego. Natomiast w pozostałych przedmiotach są to w zasadzie korekty językowe czy zmiany związane z powtórzeniami w programach nauczania.

Pamiętajmy jednak, że cały czas ciągnie się w szkole reforma minister Zalewskiej. To znaczy, jeśli szkoła podstawowa realizuje program przejęty po gimnazjum, to wszystko to, co robiliśmy w dziewięć lat, trzeba teraz zrobić w osiem lat. Tego naprawdę jest bardzo dużo.

Od przyszłego roku ma być w szkole edukacja obywatelska. Z tego, co prezentowało ministerstwo, będzie ustalone tylko 50 proc. treści, a potem duża dowolność w kształtowaniu programu nauczania tego, co się robi na lekcjach.

To jest dobry przykład tego, jak szkoła może wyglądać. Ale to wcale nie jest takie proste, dlatego że edukacja w szkole podstawowej i ponadpodstawowej kończy się egzaminami. Aby były one sprawiedliwe, porównywalne, łatwe do sprawdzenia, to muszą one bazować na bardzo podobnych standardach. Ale z drugiej strony, na co od lat zwracają uwagę nauczyciele, uczymy uczniów pod egzamin.

Są pomysły likwidacji egzaminu ósmoklasisty. Ale jak wówczas miałaby wyglądać rekrutacja do szkół średnich?

Może to być konkurs świadectw lub egzaminy wstępne do szkół ponadpodstawowych. Dlatego gdy rozmawiamy o kolejnej reformie, musimy też zacząć rozmowę o systemie egzaminacyjnym.

Tak to się utarło przez lata, że nauka w szkole po prostu jest nauką pod egzamin. Klasa siódma i ósma to czas, gdy uczniowie i uczennice rezygnują z dodatkowych aktywności, bo czeka na nich egzamin. To nie powinno tak wyglądać.

Czytaj więcej

Martynowicz: chcemy poznać wizję MEN dotyczącą pracy nauczycieli

Bo szkoła opiera się na kontroli. Nauczyciele sprawdzają uczniów, nauczycieli sprawdza kuratorium. Gdy kurator pojawia się w szkole, wszyscy sztywnieją ze strachu.

Kurator jest takim urzędnikiem, który ma za zadanie skontrolować, czy szkoła przestrzega przepisów prawa oświatowego.

A nie powinien przyjść, sprawdzać i doradzić?

Kuratoria to robią. Dlatego każda kontrola kończy się zaleceniami pokontrolnymi. Ale dzieje się to wszystko na poziomie formalnym, na poziomie dokumentów i procedur.

Barbara Nowacka, obejmując swoje stanowisko, zostając ministrem, wymieniła wszystkich kuratorów oświaty. W tym także zastąpiła szefową KO w Krakowie Barbarę Nowak cenioną w środowisku edukacyjnym Gabrielą Olszowską. I okazuje się, że szkoły jej się tak samo boją jak pani Nowak.

Zmiana kultury pracy jest trochę bardziej skomplikowana i aby zmieniła się rzeczywistość, nie wystarczy wymienić osobę. Niestety, w ten system wmontowany jest brak ufności. Zmieniła się kurator, ale wizytatorzy nie. Jeśli poprzednia małopolska kurator sprawowała ten urząd w sposób, powiedziałabym, dyskusyjny, to że tak samo pracował cały podległy jej urząd. Zmiana kultury pracy KO będzie trwała miesiącami.

Ten rok szkolny rozpoczął się też pod hasłem tzw. ustawy Kamilka chroniącej dzieci. I dobrze, że są takie przepisy. Ale widać, że szkoły trochę sobie z nimi nie mogą poradzić.

Należy bezwzględnie chronić dziecko w każdym środowisku. To jest absolutnie słuszne, zasadne, bezdyskusyjne. Tylko ta idea wkracza na grunt szkolny cechujący się brakiem zaufania np. wobec niezmienności prawa. Dlatego szkoły zaczęły te przepisy czytać dosłownie i czasem nadmiarowo. Zawsze z tyłu głowy jest zaszyta obawa, że mogą nas na czymś złapać, zarzucić niedopełnienie procedur i formalności. Dlatego na wszelki wypadek robi się tak, by naprawdę nie było się do czego przyczepić.

Cóż powiedzieć, bardzo śmiała, odważna, potrzebna intencja zderzyła się z realiami szkoły, w której wszyscy się wszystkich boją.

Gdybyśmy chcieli szkołę zbudować na nowo, to od czego powinniśmy zacząć?

Od naprawdę zbudowania na nowo. Nie pudrowania i przyklejania tapety, żeby przez chwilę było ładnie. Jeśli przykleimy ją na starą ścianę, z której odpada farba, to tapeta też się na niej nie utrzyma.

W czasie, gdy rządził PiS, dużo mówiliście o reformie edukacji. Czy teraz macie wrażenie, że wszystko idzie w dobrym kierunku?

Apetyty były bardzo wysokie. Środowisko oświatowe, nauczycielskie, ale też uczniowskie i rodzicielskie oczekiwało tego, że po tych ośmiu latach dyskutowania i przy tablicy, i na ulicy o tym, jak będzie wyglądała szkoła, że będziemy wreszcie w takim miejscu i w takiej przestrzeni, w której będziemy mogli powiedzieć, że coś robimy. Ale tak naprawdę zaczęliśmy się spalać w dyskusji o pracach domowych, skróconych podstawach programowych, lekcjach religii i profilu absolwenta. To wszystko bardzo ważne. Ale to jest tylko wierzchołek góry lodowej. Trzeba zanurzyć głowę i zająć się tym, co pływa pod wodą.

W ostatni piątek października w niektórych szkołach odbył się „Tęczowy piątek”. W tym roku włączyły się w to wydarzenie kuratoria oświaty. Czy to jest już ta wolność, o którą chodziło?

To jest taka wolność, którą nazwałabym spokojnym oddechem. Moment, w którym możemy zaczerpnąć powietrza i rzeczywiście dostać tlenu. Ale nie tylko o to nam chodziło.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Sławomir Broniarz: Nauczycielom chodzi nie tylko o pieniądze
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: Brak „systemowego szczucia” nie oznacza, że w szkole wszystko już gra
Edukacja
Martynowicz: chcemy poznać wizję MEN dotyczącą pracy nauczycieli
Edukacja
Geografowie przeciwko łączeniu przedmiotów. Nie chcą, by geografię połączono z przyrodą
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Edukacja
Jak będzie wyglądała szkoła po 2026 roku? Wicedyrektor IBE wyjaśnia